Kraj

Kim jest tymczasowa minister aktywów państwowych? „Sasin nie chciał i ją wydelegował”

Marzena Małek i Andrzej Duda, 27 listopada 2023 r. Marzena Małek i Andrzej Duda, 27 listopada 2023 r. Kancelaria Prezesa RM
Jej dawni znajomi z Wołomina opowiadają, że ministerialna teka to dla niej prestiżowy awans życia, ale i finansowa strata, nad czym podobno mocno ubolewa. Ta nominacja najlepiej dowodzi, że tymczasowy rząd Morawieckiego to farsa.

Nie ma szans na to, że Marzena Małek będzie tworzyła jakiekolwiek zaplecze dla zespołu recenzentów, który ma punktować rząd Tuska. – Sasin nie chciał być w tym tymczasowym rządzie, to wydelegował wpatrzoną w niego i wdzięczną za karierę i pieniądze Marzenę – opowiada nasz informator. Jak dodaje, prawie dziesięć lat temu Małek przepadła w konkursie na dyrektorkę Domu Kultury w Wołominie, a teraz spotkał ją awans na dwutygodniowego ministra.

Kiedy dekadę temu Wołominem rządzili ludzie politycznie związani z Jackiem Sasinem, ona została szefową miejskiego domu kultury. Gdy przeszli w mieście do opozycji, jej skończyła się kadencja i znów wystartowała w konkursie dyrektorskim. Powinna wygrać bez problemu, ale nie przeszła nawet do drugiej tury. Poległa na etapie oceny formalno-prawnej.

Czytaj też: Duda powołał dwutygodniowy rząd Morawieckiego

Kolekcjonerka rad nadzorczych

Kiedy PiS wygrał wybory w 2015 r., kariera Małek zaczęła się rozkręcać. Z dyrektorki gminnej biblioteki w Radzyminie przeszła do kancelarii Andrzeja Dudy na stanowisko specjalistki. Sasin dobrze znał się z Dudą, bo razem pracowali w kancelarii Lecha Kaczyńskiego, i polecił koledze swoją dobrą znajomą. Ale wiadomo, że u prezydenta nie da się tyle zarobić co w państwowej spółce, więc w 2018 r. trafiła do zarządu PL.2012+, spółki zarządzającej Stadionem Narodowym. Małek miała kilka propozycji politycznych, ale wolała zostać w biznesie: – To większa kasa niż posła czy samorządowca, wiedziała, że ma życiową szansę, żeby się dorobić.

Reklama