Kraj

Nie tylko czyszczenie szaf. Po co PiS-owi cały ten powyborczy cyrk?

Po co PiS-owi cały ten powyborczy cyrk? Trzy powody, a Tusk czwarty

Jarosław Kaczyński na konwencji wojewódzkiej PiS, październik 2023 r. Jarosław Kaczyński na konwencji wojewódzkiej PiS, październik 2023 r. Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.pl
PiS z pomocą usłużnego prezydenta przewleka oddanie władzy, bo sięga po nią Tusk, wcielenie zła: sługa Niemiec i Rosji, zdrajca, który dla kariery w Brukseli chce zabrać Polsce niepodległość. Duda nie mógł powołać takiego człowieka na premiera – niech więc ten grzech weźmie na siebie Sejm.

Schyłek rządów PiS nie jest dramatyczny, jest groteskowy. Zapewne już po południu 15 października, gdy zaczęły spływać pierwsze przecieki z exit polla, Jarosław Kaczyński wiedział, że przegrał. Że nie będzie żadnych nerwowych tygodni, kombinowania z Konfederacją i polowania na pojedynczych posłów z innych partii, że dotychczasowa opozycja – z wdziękiem nazwana przez Mateusza Morawieckiego „bandą ryżego” – stanie się koalicją rządową. Nikt nie ma co do tego wątpliwości.

Jerzy Baczyński: No to zaczynamy

Po co ten cały cyrk. Trzy powody

Po co zatem cały ten cyrk, który oglądamy od kilku tygodni i który jeszcze parę tygodni potrwa? Dlaczego politycy – w tym ci z rządu, więc przynajmniej teoretycznie w kontakcie z rzeczywistością – snują rozważania o jakichś rozmowach z „posłami, którzy mają Polskę w sercu”, dlaczego prezydent zmaga się z prostą matematyką i przegrywa, wysuwając na premiera Morawieckiego? Dlaczego Morawiecki godzi się na misję, która go ośmiesza? Krótko mówiąc – dlaczego PiS tak bardzo chce rządzić te kilkanaście dni dłużej?

Jan Woleński: Jak PiS przekazuje władzę. Ewenement w skali świata

Po pierwsze – ale nie najważniejsze – chodzi o kupienie czasu na sprzątanie szaf, podejmowanie ostatnich decyzji i szukanie szalup ratunkowych. Morawieckiemu uda się jeszcze pewnie powołać przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (jego pięcioletnia kadencja mija 23 listopada), a to ważna funkcja, bo KNF wyraża zgodę na objęcie stanowisk w bankach i innych instytucjach finansowych.

Po drugie, PiS musi otrząsnąć się po wyborczej klęsce, zewrzeć szeregi, odnaleźć się mentalnie w nowej rzeczywistości, wymyślić strategię na siebie w opozycji. Im dłuższy okres przygotowawczy, tym lepiej.

Łukasz Lipiński: Demonstracja Tuska, kiwka Dudy. Nowy rząd i tak będzie, ale później

Po trzecie, chodzi o zepsucie opozycji radości ze zwycięstwa, zdenerwowanie i zdezorientowanie jej zwolenników. O to, by negocjacje koalicyjne trwały jak najdłużej, żeby hasłowe „Wiadomości” mogły codziennie donosić o sporach w przyszłej koalicji, żeby jak najwięcej tych dodatkowych wyborców, którzy 15 października zmietli PiS, znów się zniechęciło i zdemobilizowało. Jest w tym także chęć utrudnienia początków rządów Donalda Tuska – bo im później sformuje rząd, tym mniej czasu będzie miał na pracę nad ustawą budżetową, którą trzeba wysłać do prezydenta przed końcem stycznia.

Tusk, czyli powód czwarty

Najważniejsza przyczyna tych wszystkich korowodów i dziwacznych ruchów jest jednak inna. PiS z pomocą usłużnego prezydenta przewleka oddanie władzy, bo po władzę tę sięga Tusk, przedstawiany w kampanii jako wcielenia zła – sługa Niemiec i Rosji, zdrajca, który dla swojej kariery w Brukseli chce zabrać Polsce niepodległość. Duda nie mógł powołać takiego człowieka na premiera; nie wybaczyłby mu tego nie tylko Kaczyński, lecz także cały pisowski elektorat. – Ludzie zaczepiali mnie nawet na cmentarzu 1 listopada: nie możecie skapitulować, nie możecie dać władzy Tuskowi – mówi poseł PiS.

Czytaj także: Trzecia Droga na rozstaju. Czy koalicja Polska 2050-PSL wytrzyma próbę czasu?

Niech więc ten grzech weźmie na siebie Sejm w drugim kroku konstytucyjnym. Wcześniej swój program na cztery lata przedstawi Morawiecki, niech pokaże swoich ministrów, niech to będzie mit założycielski PiS na nową kadencję. Brzmi śmiesznie? Wygląda dziwacznie? Morawiecki będzie upokorzony? Mógł się do tego w ciągu ostatnich sześciu lat przyzwyczaić, a u prezesa może nawet zapunktować.

Dramatu nie ma

Dla państwa to oczywiście nic dobrego, wymiana rządu przy tak oczywistym wskazaniu suwerena powinna przebiec sprawnie, sprawa większości jest oczywista (a gdyby prezydent nie wierzył w zapewnienia Tuska, to mógłby z powołaniem premiera poczekać na wybór marszałka Sejmu).

Czytaj także: Stopa prezydenta. Dlaczego Marek Sawicki został marszałkiem seniorem

Dramatu jednak nie ma, te dni w bilansie czterech lat niewiele zmienią. A obecna opozycja politycznie może na tym nawet wygrać. Bo jeśli PiS szuka mitu założycielskiego, to i przyszła koalicja może go odnaleźć. Sekwencja wydarzeń, w której najpierw głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania przegrywa osamotniony Morawiecki, a kilka dni później Sejm powoła koalicyjny rząd Tuska, miałaby swój symboliczny wymiar.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną