Pożyczeni wyborcy
Czy głosowanie taktyczne miało sens? Sprawdziliśmy. Mistrzowska zagrywka wyborców
Przy okazji wyborów dużo mówiło się o głosowaniu taktycznym, czyli niekoniecznie zgodnie z rzeczywistymi sympatiami, ale po to, aby zwyciężył cały polityczny układ, jaki wyborca wspierał. Dotyczyło to zwłaszcza Trzeciej Drogi, której – według wielu przedwyborczych sondaży – zagrażało nieprzekroczenie wymaganego dla koalicji progu 8 proc. Czy tak rzeczywiście było? Postanowiliśmy to sprawdzić, zlecając odpowiednie badanie pracowni Opinia24. Zadaliśmy pytanie: „Ludzie brali pod uwagę różne czynniki przy podejmowaniu decyzji, na kogo oddać głos. Czym kierował/a się Pan/Pani?”. Jak wynika z tego sondażu „bardziej swoimi poglądami” kierowało się 78 proc. respondentów, a całkiem sporo, bo 16 proc. – „bardziej względami taktycznymi” (6 proc. wybrało opcję „trudno powiedzieć”).
Sprawdziliśmy polityczną metryczkę badania (pytając również, kto jak głosował 15 października) i okazuje się, że intuicja była słuszna, bo 25 proc. głosujących na TD, czyli wyraźnie ponad średnią, deklarują się jako wyborcy „taktyczni”. Widać to też po wyniku z drugiej strony: wyraźnie poniżej średniej, bo 67 proc. głosowało na TD, kierując się „bardziej swoimi poglądami”. Zatem ok. 3,5 pkt proc. z tych 14,4 proc., jakie dostała w wyborach TD, to głosy niejako „pożyczone”, postawione na to, aby koalicja Hołowni i Kosiniaka-Kamysza nie spadła pod próg. Ostateczne wyniki wyborów dowiodły, że nie było to niezbędne, bo nawet bez tego wsparcia TD utrzymałaby się nad progiem ze sporym zapasem (być może Hołownia zaczął zyskiwać już po debacie w TVP). Ale też ten bliski 15 proc. wspólny wynik Polski 2050 i PSL na pewno przyczynił się do uzyskania 248 mandatów, zwłaszcza że KO przekroczyła magiczny próg 30 proc.