Kraj

Jak doradcy Orbána pomogli PiS przegrać wybory. I kto ich sprowadził

W PiS panuje atmosfera rozliczeń i wzajemnych oskarżeń o porażkę. W PiS panuje atmosfera rozliczeń i wzajemnych oskarżeń o porażkę. Zbyszek Kaczmarek / Forum
W PiS atmosfera rozliczeń i wzajemnych oskarżeń o porażkę. Członkowie sztabu wyborczego i frakcje partyjne przerzucają się odpowiedzialnością za kampanię. Padają nazwiska, także ludzi, którzy są doradcami premiera Węgier Viktora Orbána.

Z kilku źródeł związanych ze sztabem wyborczym PiS usłyszeliśmy, że w kampanii wiele do powiedzenia mieli doradcy polityczni i kampanijni Viktora Orbána. – Pomysł z Węgrami pojawił się na otwarcie nowego sztabu, kiedy Tomasz Poręba złożył rezygnację, a stery przejął Joachim Brudziński – opowiada nasz rozmówca. Kto ich przyprowadził? Według naszych informatorów Adam Bielan z Tomaszem Matynią, szefem Centrum Informacyjnego Rządu, przy pełnym wsparciu premiera Mateusza Morawieckiego. Matynia nie potwierdza tych doniesień: – Zaprzeczam, że sprowadziłem Węgrów do kampanii PiS.

Doradcy Orbána suflują pomysły

Przypomnijmy, że w połowie czerwca europoseł Tomasz Poręba złożył dymisję z funkcji szefa sztabu wyborczego PiS, a już od pierwszego dnia dowodzenia Joachima Brudzińskiego sztab został wydatnie powiększony. Dołączyli ludzie z otoczenia Morawieckiego (rzecznik rządu Piotr Müller i Tomasz Matynia), a także szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot. Doszlusowali też koalicjanci: Adam Bielan (Partia Republikańska) i Patryk Jaki (Suwerenna Polska). Taki skład miał dać spokój w partii, lepszą koordynację działań, zaspokoić ambicje różnych środowisk. A jak wyszło, wiadomo.

Czytaj też: To zmierzch PiS. Choć jeszcze próbuje zaklinać rzeczywistość

Właśnie pod koniec czerwca zaczęły się pojawiać pomysły suflowane przez doradców Orbána. Choć oficjalnie nigdy nie pojawili się na posiedzeniach przy Nowogrodzkiej, to według naszych informatorów mieli duży wpływ na to, jak potoczyła się kampania.

Reklama