Ta ostatnia niedziela
Ta ostatnia niedziela. Reporterzy „Polityki” piszą ze sztabów wyborczych
Szampańskie nastroje czuć było już od wejścia. Bo też informacje z „bazarku” – jak komentatorzy polityczni nazywają przecieki z badań exit poll, krążące w mediach społecznościowych w dniu wyborów – były optymistyczne. Zebrani w Muzeum Etnograficznym w Warszawie politycy Koalicji Obywatelskiej jeszcze przed godz. 21, kiedy media oficjalnie podały pierwsze sondażowe wyniki, skalę zwycięstwa opozycji szacowali na ok. 250 mandatów. I niewiele się pomylili. Równo z końcem ciszy wyborczej ogłoszono, że opozycja łącznie może liczyć na 248 mandatów.
„Zrobiliśmy to! Naprawdę! (...) Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy z drugiego miejsca. Wygrała Polska, wygrała demokracja, odsunęliśmy ich od władzy” – wołał ze sceny Donald Tusk, otoczony młodymi ludźmi odpowiedzialnymi za kampanię KO w internecie. I dodawał: „Ale dziś możemy to już powiedzieć. To jest koniec tego złego czasu, to jest koniec rządów PiS-u”.
A słowom lidera KO towarzyszyły nie tylko brawa i wiwaty, ale i przejmujące reakcje. Kilka polityczek płakało; były uściski, uśmiechy, wreszcie – uczucie ogromnej ulgi. Bo udało się powstrzymać Kaczyńskiego, zatrzymać proces niszczenia Polski i spychania nas na Wschód. I to mimo szalenie nierównej i nieuczciwej kampanii wyborczej.
– Wielki sukces, patrząc na to, ile pieniędzy PiS włożył w kampanię. Gigantyczne kwoty, nieuczciwe finansowanie bokiem przez referendum, miliardy wpuszczone w różnego rodzaju działania, agitację i okazuje się, że jesteśmy lepszym narodem, niż sądzili rządzący! Zmobilizowanym, wierzącym w praworządność, odbudowującym się. Przed nami masa trudnych zadań, ale czujemy tę zmianę w Polsce, klimat już jest inny. My na północy mówimy, że wiał dobry wiatr.