Polityka i obyczaje
Profesor. Pedagog. Konserwatysta. A jednak zwykły cham. Czytamy polskie media
W opublikowanym w „Rzeczpospolitej” liście otwartym do posłów i posłanek o. Ludwik Wiśniewski pisze: „Jeszcze dziesięć lat temu zdecydowana większość Polaków była za tym, aby ludzi uciekających przed wojną, klęską, nieszczęściem (…) wspierać i przyjmować. Wystarczyło jednak kilka miesięcy rządów Zjednoczonej Prawicy, (…) aby zdecydowana większość Polaków opowiedziała się przeciw przyjmowaniu uchodźców. (…) Przywódcy partii obecnie rządzącej głosili i dotąd głoszą, że imigranci przyniosą nam straszne choroby, będą gwałcić, zabijać i demolować nasze miasta, i to do tego stopnia, że Polacy, jak powiedział pan Kaczyński, »przestaną być gospodarzami we własnym kraju«. (…) Kropkę nad »i« postanowili rządzący postawić w zapowiadanym referendum. Demoralizacja Narodu ma być dokończona i niejako skodyfikowana – bo »suweren ma prawo wypowiedzieć się«. O hipokryzjo! Tak czynią ludzie uważający się za chrześcijan i w trosce – podobno – o chrześcijańską Polskę”. Trzeba jaśniej?
Michał Karnowski zachwyca się tym, że „ostatnie tygodnie przynoszą zmianę nastrojów społecznych na korzyść Prawa i Sprawiedliwości”, niemniej pozwala sobie pouczać prezesa: „To dotychczas najbardziej niebezpieczny moment kampanii PiS. Musi wytrzymać tę presję, musi iść swoją drogą, musi grać według własnych reguł. I muszą to robić wszyscy w tym obozie, bo dziś nadal jest jakby klika kampanii jednocześnie, wbrew temu, co niedawno mówił na łamach »Sieci« Jarosław Kaczyński o dokonanym już rozstrzygnięciu”. Gdyby Michał Karnowski był szefem PiS, zwycięstwo byłoby gwarantowane.
Zupełnie inny świat opisuje w „Najwyższym Czasie!