Nowy start starej kampanii
Przegra ten, kto pierwszy odstawi nogę. Jakie jeszcze punkty zwrotne czekają nas do wyborów. I po nich
Prezydent Andrzej Duda stwierdził kiedyś, że Polacy nie lubią długich kampanii, zapewne także dlatego mocno zwlekał z ogłoszeniem wyborów. Z korzyścią dla obozu władzy. Prekampania pozwalała na organizowanie wyborczych imprez (jak tzw. pikniki z udziałem Kaczyńskiego i Morawieckiego), jako „informujących” o zamierzeniach rządu i finansowanych poza limitem przewidzianym w regulacjach wyborczych. Teraz będzie to trudniejsze, ponieważ opozycja może takie przypadki zgłaszać do PKW z wnioskiem o ustalenie, jaki charakter ma takie wydarzenie i czy nie powinno być zasilane tylko z funduszu wyborczego Zjednoczonej Prawicy. PiS za to zapewne zgłosi do PKW Campus Trzaskowskiego, choć prezydent Warszawy zapewnia, że jego impreza jest niewyborcza i politycznie neutralna – i pewnie dlatego zaproszono tam na panel grupkę publicystów – symetrystów, tak się ich oficjalnie reklamuje, którzy będą debatować o swoim symetryzmie.
Trudniej będzie też jawnie kłamać, gdyż w formalnej kampanii uruchamiana jest przyspieszona procedura rozpatrywania takich spraw, a Morawiecki był już zmuszany przez sąd do prostowania „faktów” zawartych w swoich wystąpieniach. Sprawy są rozpatrywane przez sądy w ciągu 24 godzin w postępowaniu nieprocesowym, na co przysługuje zażalenie także w czasie jednej doby, po czym najdalej po kolejnej zapada ostateczne rozstrzygnięcie podlegające natychmiastowemu wykonaniu. Opozycja także musi się pilnować, zwłaszcza że jednym z głównych przekazów wyborczych PiS są „kłamstwa Tuska” i sztab Kaczyńskiego zapewne będzie chciał to potwierdzać w sądzie. W kręgach opozycji słychać obawy, że wielu sędziów jest już z nadania neo-KRS, więc może być różnie z orzeczeniami.
W każdym razie ten pojedynek na wytykanie sobie kłamstw może być w tym roku szczególnie zacięty.