Kraj

Kręta Trzecia Droga

Prof. Jarosław Flis nazywa partie, które żywią się takim elektoratem, Tymczasowymi Ugrupowaniami Protestu (TUP), ja zaś stosuję nazwę ONR (Oni Nie Rządzili) lub NA (Niestety Aktywni).

Wydarzenia, które zmieniają dynamikę kampanii wyborczej i decydują o tym, kto pije szampana, a kto przełyka gorycz porażki, rozpoznajemy zazwyczaj już po wyborach. Tym razem sowa Minerwy wyleciała przed zmierzchem i już dzisiaj może wskazać na pewien fakt, który bardzo wpłynął na rozkład sympatii społecznych. Tym faktem było połączenie się Polski 2050 z PSL i utworzenie Trzeciej Drogi. Miał on dwojakie konsekwencje – obie niekorzystne dla opozycji.

Po pierwsze, zmniejszył liczbę osób chcących poprzeć partie demokratyczne. Wystarczy prześledzić notowania ugrupowania Szymona Hołowni sprzed fuzji z ludowcami i porównać je z obecnym poparciem dla Trzeciej Drogi. Są niemal takie same, czyli przed tym wydarzeniem sama PL2050 „zbierała” z rynku politycznego tylu wyborców, ile obecnie koalicja PL2050 i PSL. O ile ludowcom ten mariaż bardzo się opłacił, bo zniknęła groźba nieprzekroczenia progu 5 proc., o tyle Hołownia nic nie zyskał, a wiele stracił. Konkretnie – około połowy zwolenników. Władysław Kosiniak-Kamysz może być zadowolony, bo lider PL2050 spełnił tę samą rolę gwaranta sukcesu PSL, jaką przed czterema laty wykonał Paweł Kukiz, ale Hołownia już tak ukontentowany być nie może.

I tu widzimy drugą konsekwencję utworzenia Trzeciej Drogi – zagospodarowanie części elektoratu PL2050 przez Konfederację. To ta ostatnia partia jest dziś podmiotem skupiającym osoby niechętne dwóm największym ugrupowaniom i spełni tę rolę, którą w kilku poprzednich elekcjach pełniły Ruch Palikota, Nowoczesna czy Kukiz’15 – czyli stworzenia alternatywy dla wyborców, którzy niespecjalnie interesują się polityką i zawsze szukają czegoś nowego. Czegoś, co wykorzysta ich frustrację, niechęć czy „wkurz” na otaczającą ich rzeczywistość.

Polityka 31.2023 (3424) z dnia 25.07.2023; Komentarze; s. 9
Reklama