Kraj

Mówienie z niezrozumieniem

Michał Rusinek dla „Polityki”: Trudno czasem odróżnić, czy mówi ksiądz, czy prawicowy polityk

Michał Rusinek Michał Rusinek Leszek Zych / Polityka
Rozmowa z pisarzem Michałem Rusinkiem śledzącym zmiany w języku, jakim posługują się politycy w pozyskiwaniu jednych i zwalczaniu innych wyborców.
„Dla mnie najbardziej wstrząsającym przykładem słowa, które zmieniło znaczenie, jest „uchodźca”. Do niedawna wzbudzało współczucie i empatię, w katolickim społeczeństwie powinno mieć także konotacje biblijne, a tymczasem zostało kompletnie zohydzone”.Sylwia Markieta „Dla mnie najbardziej wstrząsającym przykładem słowa, które zmieniło znaczenie, jest „uchodźca”. Do niedawna wzbudzało współczucie i empatię, w katolickim społeczeństwie powinno mieć także konotacje biblijne, a tymczasem zostało kompletnie zohydzone”.

JOANNA PODGÓRSKA: – „Ptak Dodo” to pana kolejna książka o języku polityki. Ogląda pan wiadomości z notesem w ręku?
MICHAŁ RUSINEK: – Nie. Robiłem to, gdy z prof. Katarzyną Kłosińską pisaliśmy książkę o języku „dobrej zmiany”. Wymagało to bardzo precyzyjnych przypisów, by nikt nie zarzucił nam, że coś wmawiamy telewizji publicznej. Felietony z „Ptaka Dodo” pisałem dzięki social mediom, bo co jakiś czas ktoś znajduje jakąś soczystą frazę czy nowatorskie słowo w języku polityków i dzieli się nimi na Facebooku czy Twitterze. Mam też zaprzyjaźnione researcherki i researcherów, którzy prowadzą nasłuch i co jakiś czas podrzucają mi jakieś perełki. Niewyczerpane źródło inspiracji stanowią dla mnie również internetowe wersje prasy prawicowej oraz strona facebookowa „Wiersze Mateusza Morawieckiego pisane w Excelu”.

Co pana urzeka w poetyce premiera?
Zderzenie jego wizerunku bankstera-technokraty z kimś, kto próbuje mówić językiem zrozumiałym dla wszystkich. Oczekujemy, że będzie precyzyjny, a on mówi np.: „zrobimy to jutro albo w przyszłym tygodniu, to znaczy w najbliższym czasie”. Albo: „w marcu odbyłem kilkanaście, dwadzieścia kilka rozmów”. Nie o brak precyzji tu chodzi, ale o to, by być postrzeganym jako zwykły człowiek, swój chłop. Myli się, ale zaraz się poprawia. To sztuczka retoryczna nazywana metanoią, mająca zmniejszyć dystans między mówcą a odbiorcą.

Kampania wyborcza to czas, kiedy szczególnie trzeba zwracać uwagę na język, bo on kreuje rzeczywistość polityczną, antagonizuje ludzi, konsoliduje własną „bańkę” przeciw tym wrogim. Pisze pan, że w polityce język nawiązujący do sportowej konkurencji bywa wówczas zamieniany na język militarny.

Polityka 31.2023 (3424) z dnia 25.07.2023; Rozmowa Polityki; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Mówienie z niezrozumieniem"
Reklama