Czyszczenie lustracją
PiS czyści lustracją, rażąco łamiąc konstytucję. Robią miejsca dla swoich?
Wraca deubekizacja. Tym razem nie tylko w celu wzmożenia elektoratu przed wyborami, ale też dla celów pragmatycznych. Na wypadek utraty władzy PiS będzie ją nadal sprawował przez wiernych i wdzięcznych ludzi w administracji publicznej. Tylko trzeba im zwolnić miejsca.
Tak PiS zrobił w sądownictwie i prokuraturze, w Trybunale Konstytucyjnym, w służbach specjalnych i w ogóle, gdzie się dało. Szacuje się, że nowa deubekizacja obejmie ok. 40 tys. osób pracujących na państwowych posadach: w służbie cywilnej, w urzędach. Pracownicy zostaną poddani lustracji. Ci, którzy pracowali lub współpracowali ze służbami specjalnymi PRL, stracą pracę automatycznie, bez prawa do odwołania się. Stracą ją także ci, którzy przyznali się do takiej pracy lub współpracy, ale dotąd mogli dalej pracować, bo ustawa lustracyjna karała odsunięciem od funkcji publicznych tylko za nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne.
Ustawa rażąco łamie konstytucję. RPO Marcin Wiącek naliczył sześć złamanych artykułów: ● zasadę sprawiedliwości społecznej, bo zwalnia się mechanicznie, bez uwzględnia dorobku zawodowego w III RP; ● zasadę ochrony pracy przez zastosowanie odpowiedzialności zbiorowej; ● zasadę zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa – bo zmienia reguły gry; ● prawo do wysłuchania i do obrony; ● prawo do odwołania; ● prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach, ograniczając to prawo w sposób nieproporcjonalny i bezzasadny.
Nowa deubekizacja to całkowita zmiana prawnej filozofii lustracyjnej. Do tej pory opierała się ona na karaniu za kłamstwo lustracyjne, a nie za pracę czy współpracę z – legalnymi wtedy przecież – instytucjami PRL. Celem dotychczasowych przepisów było zapewnienie, by funkcji państwowych nie sprawowali ludzie podatni na szantaż, skoro ukrywają swoją przeszłość.