Kraj

PiS przegłosował w Sejmie ustawę o winie Tuska. I sam już ją złamał

Posłowie PiS z przyległościami przepchnęli przez Sejm prezydencką nowelizację ustawy o komisji ds. rosyjskich wpływów. Posłowie PiS z przyległościami przepchnęli przez Sejm prezydencką nowelizację ustawy o komisji ds. rosyjskich wpływów. Jacek Szydłowski / Forum
Posłowie PiS z przyległościami przepchnęli przez Sejm nowelizację ustawy o komisji ds. rosyjskich wpływów. Nawet z prezydenckimi zmianami to wyłącznie wyborcza broń wymierzona przez rządzących w opozycję.

Zobaczymy, czy Unia Europejska postawi na politykę i uda, że tego nie dostrzega, czy też konsekwentnie zaskarży tę komisję do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Zamach na wolność wyborów w świetle prawa

PiS twierdzi, że prezydencka nowelizacja wybija ustawie zęby: komisja nie będzie mogła orzec zakazu pełnienia stanowisk publicznych, co najwyżej może ogłosić, że ktoś, wypełniając swoje urzędowe czynności, działał „pod wpływem Rosji”. To ogłoszenie ma mieć wyłącznie walor moralnego potępienia i można będzie walczyć o zadanie mu kłamu przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie. Tylko nie wiadomo, w jakim trybie. Bo sądy powszechne nie rozpatrują odwołań od decyzji administracyjnych. Komisja nadal będzie się składać z osób wybranych przez większość sejmową, tyle że nie mogą być do niej wybrani czynni politycy. Wreszcie: znika ustawą zapisany termin przedstawienia przez komisję raportu – 17 września, czyli rocznica sowieckiej napaści na Polskę.

Nadal więc komisja:

  • będzie służyła do odbierania – w trakcie kampanii wyborczej – wiarygodności politykom opozycji
  • złożona będzie z osób wybranych przez władzę
  • będzie jednocześnie prokuraturą i sądem
  • może dowolnie korzystać z materiałów gromadzonych m.in. przez służby specjalne
  • będzie mogła zlecać służbom czynności operacyjne (np. podsłuchy) i inne czynności śledcze
  • jej członkowie mogą dowolnie nadużywać swojej władzy, a nawet popełniać przestępstwa, bo wyjęci są w ramach swojej działalności w komisji spod wszelkiej odpowiedzialności prawnej.

A więc prezydencka nowelizacja nie zmienia zasadniczego celu komisji, jakim jest dokonanie za pomocą instytucji państwa i środków publicznych zamachu na wolność nadchodzących wyborów.

Czytaj też: Coraz więcej protestów przeciw „lex Tusk”

Komisja Europejska reaguje błyskawicznie

„Komisja Europejska z wielkim zaniepokojeniem obserwuje działania w sprawie »lex Tusk«, które może być wykorzystywane, aby wpływać na działanie demokracji” – mówił w środę w Parlamencie Europejskim komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Unia widzi więc, że to ma być wyborcze wunderwaffe PiS, za pomocą którego chce wpłynąć na wynik głosowania.

Reynders przypomniał, że Komisja ogłosiła zamiar zaskarżenia „lex Tusk” do TSUE, a polski rząd dostał 21 dni, aby ustosunkować się do opinii Brukseli. „Będziemy czekać na formalną odpowiedź, zanim rozważymy dalsze kroki. Już w reakcji widzimy pewne ruchy w Polsce związane z tą ustawą” – stwierdził Reynders, nawiązując do ekspresowej prezydenckiej nowelizacji. Gdy w Parlamencie Europejskim odbywała się debata o „lex Tusk”, sejmowa komisja przyjęła błyskawicznie projekt Andrzeja Dudy. A ten – przypomnijmy – najpierw ustawę entuzjastycznie podpisał, żeby kilka dni później zgłosić do niej poprawki.

Szkopuł w tym, że pierwotna wersja ustawy obowiązuje, i Sejm, czyli rządząca większość, już złamał własne prawo, nie dotrzymując ustawowego deadline′u na wybór członków komisji.

Czytaj też: Reakcja USA jest jasna. Koniec zabawy w „ruskich szpiegów”

Komisji nie ma, a już działa?

A może ustawa jest łamana także w sposób, który można porównać do zlecenia przez premiera Morawieckiego przygotowania wyborów kopertowych, zanim odpowiednia ustawa weszła w życie? Tak można rozumieć pytania, które w trakcie piątkowej debaty w Sejmie zadał Borys Budka (PO). Otóż pytał on, czy to prawda, że raport końcowy komisji już jest pisany, chociaż nie została ona powołana i nikogo nie przesłuchała. Czy to prawda, że zlecenie napisania tego raportu dostał prof. Sławomir Cenckiewicz, dyrektor Wojskowego Biura Historycznego i autor książki lustrującej Lecha Wałęsę (a także współautor serialu TVP Info „Reset” o rzekomych rosyjskich wpływach na koalicję PO-PSL – wraz z pracownikiem rządowej telewizji Michałem Rachoniem)? Pierwszy odcinek serialu wyemitowano w poniedziałek. Czy to prawda, że różne instytucje państwowe dostały polecenia przygotowania i udostępnienia dokumentów, które mogą być użyte w pracach komisji? Sprawa z „lex Tusk” może być więc przemyślaną wyborczą intrygą władzy PiS, realizowaną przy pomocy rządowych mediów, urzędników i służb publicznych.

Na serial „Reset” jako dowód, że obecna opozycja pozostawała pod rosyjskim wpływem, szkodząc Polsce, często powołują się dziś politycy PiS. Tak było w czwartek podczas obrad w Parlamencie Europejskim, gdy była premier Beata Szydło, broniąc „lex Tusk” i rządu, przywołała tytuł serialu, mówiąc, że w Polsce z demokracją wszystko w porządku, a zastrzeżenia Unii do Polski to efekt intryg opozycji. „Polskiej opozycji proponuję reset” – wykrzyknęła na koniec wystąpienia, co mogło być odczytane jako groźba pod jej adresem, zważywszy na uprawnienia komisji ds. wpływów.

Tym bardziej realna, że w poprzednich wyborach władza PiS podsłuchiwała szefa kampanii wyborczej PO Krzysztofa Brejzę pod pretekstem wykrycia rzekomo czynionych przez niego oszustw w finansach wyborczych (dowodów nie znaleziono). W tej kampanii wszczęto już śledztwo wobec Donalda Tuska o rzekome utrudnianie Markowi Falencie kupowania taniego węgla z... Rosji.

Komisja Europejska bierze się za rząd PiS

Nowelizacja została przyjęta przez Sejm („za” głosowało 235 posłów, przeciw było pięciu, dziewięciu się wstrzymało, a 211 nie głosowało). Komisja Europejska wszczęła procedurę, której finałem może być zaskarżenie „lex Tusk” do TSUE. Czy prezydencka nowelizacja zadowoli KE? Reynders określił nowelizację jako „pewne” ruchy, a nie np. ruchy „obiecujące”, co można rozumieć jako wyrażenie dystansu do poprawek. Bruksela widzi więc pozorność tych zmian i to, że nadal „lex Tusk” stanowi zagrożenie dla demokratycznych wyborów w Polsce.

Bruksela prowadzi z Warszawą negocjacje, w których stara się nie wysuwać publicznie żądań, które byłyby dla PiS nie do przełknięcia. Tak było z nowelizacją przepisów o postępowaniu dyscyplinarnym i odpowiedzialności sędziów. Na początku Bruksela wyglądała na usatysfakcjonowaną zniesieniem Izby Dyscyplinarnej w SN i nie dostrzegła, że nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej to to samo pod innym szyldem. Ale wtedy konsekwentny sprzeciw sędziów, organizacji prawnoczłowieczych i polityków opozycji zmienił jej ocenę i Polsce nie odblokowano miliardów euro z KPO.

Teraz wydaje się, że Unia postanowiła nie traktować już rządu PiS ulgowo i nie szukać pretekstów do wycofania się z sankcji finansowych. W swoim środowym wystąpieniu w Parlamencie Europejskim komisarz Reynders wśród kluczowych problemów z polską praworządnością wymienił, obok „lex Tusk”, neo-KRS i wynikające z jej działalności nieprawidłowe obsadzanie stanowisk sędziów – w tym rosnącą liczbę neosędziów w Sądzie Najwyższym (już jest ich więcej niż „starych” sędziów). A także wątpliwy skład Trybunału Konstytucyjnego. Czyżby więc sugerował, że za zaskarżeniem do TSUE „lex Tusk” mogłyby pójść skargi na ustawę o neo-KRS, a może i zakwestionowanie jej prawa do nominowania sędziów?

Pytanie, jak PiS wyobraża sobie rządzenie przez kolejne cztery lata bez pieniędzy z Unii. Oczywiście wytłumaczy swoim wyborcom, że to „wina Tuska”, ale na budżet w ruinie to nie pomoże. Pomoże za to uniknąć – na razie – odpowiedzialności za dotychczasowe nieudane rządy, na czym PiS najwyraźniej zależy bardziej niż na dbaniu o państwo i społeczeństwo. A prawo i sprawiedliwość ma w tzw. głębokim poważaniu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną