„Kochani, przestańmy się dzielić”, mówią ci, którzy chcieliby widzieć Zjednoczoną Opozycję na najbliższych wyborach. Pytanie, czy da się zmienić narrację i zacząć podkreślać wspólne doświadczenie i wartości? Życzliwość zamiast nieustających pretensji? Brzmi to jak hippisiarska piosenka, a tymczasem prezes organizuje konferencję prasową na tle muru wzniesionego na granicy z Białorusią. Jakże znamienny obrazek.
Mur spełnia określone zadanie, przede wszystkim symboliczne. Ma dzielić ludzi – na schowanych za nim i na tych, których piętnuje się jako „innych”. W domyśle: gorszych. Zapewne niebezpiecznych czy wręcz dzikich. Brzmi to jak stara, kolonialna narracja, taka, której echa wybrzmiewają w „W pustyni i w puszczy”. Powieść Sienkiewicza dziś wydaje się rasistowską skamieliną. I taką niech zostanie, ku przestrodze, opatrzoną posłowiem, tłumaczącym kontekst społeczno-historyczny sprzed ponad stu lat. Odbierana bez tego historia Stasia, Nel i ich dziwnie niekumatych czarnych towarzyszy w afrykańskiej przygodzie (ach, ta egzotyzacja!) przemyca obraz świata z końca XIX w., nieprzystawalny do roku 2023.
Obecny rząd odwołuje się do tych przebrzmiałych wartości. Najważniejsza jest hierarchia – Pan Prezes, Pani Dyrektor, Ksiądz Prałat – szał wielkich liter, ukłonów i czapkowanie. Pogarda dla pozostałych, bo kto nie z nami, ten przeciw nam, jakby nie istniała zasada złotego środka. Swoją drogą, na pogardę PiS akurat nie ma monopolu, ale usilnie do niej podżega. Uporczywie ryte podziały wśród ludzi widać w uniesieniach: my jesteśmy oświeceni i dobrzy, nasza bajka (w TVP) to ta prawdziwa. Poczucie wyższości pompuje się z wykorzystaniem najgorszych stereotypów.
Tymczasem pod wschodnią granicą umierają ludzie.