Jak informuje (bo przecież nie „donosi”) Centrum Informacji TVP, dotychczasowy dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosław Olechowski został przez zarząd TVP odwołany ze swojej funkcji, a na jego miejsce powołano dziennikarza prowadzącego „Wiadomości” Michała Adamczyka. Przyglądający się sprawie z bliska Onet twierdzi, że wolą partii rządzącej nie jest skrzywdzenie Olechowskiego i znajdzie się dla niego dobrze płatne zajęcie. To bardzo prawdopodobne, bo po cóż Jarosław Kaczyński na kilka miesięcy przed wyborami miałby sobie fundować wroga w świecie mediów?
Kaczyński miał trzy opcje
W ostatnich dniach „cała Polska”, a w każdym razie cała zainteresowana dworskimi intrygami Polska miała okazję delektować się rzekomo napisanym przez Olechowskiego listem-donosem do władz PiS, w którym bezpardonowo krytykuje on postępowanie prezesa TVP Matusza Matyszkowicza, usiłującego wtrącać się do redagowania programów informacyjnych, produkowanych w ośrodku TVP na pl. Powstańców Warszawy pod czujnym okiem dyrektora TAI. W kuriozalnej tej epistole wskazuje się na wielkie sukcesy pionu „informacyjnego” w dziele krzewienia propagandy rządowej, wygaszania skandali i mobilizowania elektoratu przed wyborami. Skoro sondaże są korzystne dla PiS, to czego ten Matyszkowicz chce?
Wiadomo było, że Jarosław Kaczyński miał trzy wyjścia: zwolnić Matyszkowicza, zwolnić Olechowskiego bądź nie zwalniać nikogo. Logicznie możliwe było jeszcze czwarte: zwolnić obu, ale to nie miałoby sensu. Dziś już wiemy, że zdecydował się pokazać kciuk w dół Olechowskiemu. A skoro tak brutalnie zaatakowany prezes TVP w końcu triumfuje, to można przypuszczać, że autorem listu, pomimo swych zaprzeczeń, faktycznie był Jarosław Olechowski. Stał się tym samym Pierwszym Sykofantem RP, bo takiego donosu w świecie partyjnej nomenklatury jeszcze nie widziano. Gratulacje!
Szkodę poniósł PiS
Olechowski stracił stanowisko pewnie wcale nie dlatego, że był nielojalny wobec swego szefa, lecz dlatego, że był na tyle niemądry i naiwny, aby wybrać drogę listowną dla swojej interwencji, podejmując ryzyko przecieku. A przecież treść listu jest beznadziejnie kompromitująca, bo bez ogródek nazywa się tam misję publicznej telewizji: doprowadzić do zwycięstwa PiS w wyborach. W wyniku przecieku PiS poniósł poważną szkodę wizerunkową i ktoś musiał zostać za to ukarany.
Jarosław Kaczyński trzyma się uniwersalnych zasad panujących na mniejszych i większych dworach: królewskich, magnackich, biskupich i mafijnych, bez różnicy. Gdy ktoś nawali, kara jest nieuchronna. Za to skrucha i pokora zostaną nagrodzone i czas niełaski się skończy. Jacek Kurski przez pewien czas był w czyśćcu, a potem został prezesem TVP. Gdy we wrześniu 2022 r. stracił stanowisko, po niedługim czasie znalazła się dla niego bankowa synekura za oceanem.
Jarosław Olechowski też pewnie stratny nie będzie. Najwięcej powodów do radości ma zaś z pewnością Michał Adamczyk, którego gorliwość na odcinku propagandy jest tak wielka, że wygląda, jak gdyby swój serwilizm obrócił w żart, mówiąc: „przecież ja tylko zarabiam na życie”.
Płotki i rekin w TVP
Natomiast pytanie, czy Mateuszowi Matyszkowiczowi uda się przejąć kontrolę nad „Wiadomościami” i TVP Info, pozostaje otwarte. Być może cała firma dostanie jakiegoś specjalnego kuratora z Nowogrodzkiej. Bo w końcu ani Matyszkowicz, ani tym bardziej Adamczyk to nie są samodzielni i podmiotowi funkcjonariusze partyjni. Kaczyński zaś z pewnością nie zostawi tak ważnej firmy jak TVP na pastwę najgorliwszych nawet płotek. Jakiś rekin tam będzie dostojnie pływał między Woronicza a pl. Powstańców.
Swoją drogą, gdy wylatywał Kurski, liczna grupa menedżerów z TVP natychmiast została wysłana na szkolenie z „zarządzania zmianą”. Jechali z duszą na ramieniu, bo „zmiana”, a zwłaszcza „dobra”, pachnie utratą pracy. I faktycznie podobno część ludzi „od Kury” zwolniono. Można przypuszczać, że nowo wyedukowani specjaliści od zarządzania zmianą zarządzą jeszcze kilka zmian kadrowych. Pan Olechowski będzie miał kogo zatrudnić, gdy dostanie nowe biurko i nowy stołek.