„Ludzie, bądźcie czujni!”. Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim
„Trzymając w ręku łom czy żerdź, prosimy cię, Boże, o walkę krwawą, błagamy o gwałtowną śmierć. Niech nasze oczy przed skonaniem nie widzą, jak się wloką szyny. Ale daj dłoniom celność Panie, aby się skrwawił mundur siny. (…) To wiosna nasza, to kontratak (…)”.
Tak właśnie – „Kontratak” – nazwał swój poemat Władysław Szlengel, polski poeta, Żyd, uwięziony w warszawskim getcie. Zacytowałem tylko kilka linijek, poemat został napisany przed wybuchem powstania w kwietniu 1943 r. Sam poeta początek powstania przeżył w bunkrze, niedaleko stąd, dwie przecznice stąd, przy ul. Świętojerskiej. Wyciągnięty z bunkra 8 maja został zamordowany przez Niemców.
Nasza cywilizacja przyswoiła sobie kilkanaście symboli oporu i bohaterstwa. Mam prawo powiedzieć, że 80 lat temu powstańcy z getta przekształcili otaczające tu nas ulice – Gęsią, Miłą, Niską, Muranowską – w żydowskie Termopile, powtórzyli żydowską Masadę, żydowskie Westerplatte.
Bohaterstwo, determinacja, cierpienie, męczeństwo
Szanowni zgromadzeni. Spotykamy się tu dziś przed pomnikiem, którego twórcą jest absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych Natan Rapaport. Zebraliśmy się – tak sądzę – z trzech powodów.
Pierwszy: aby wyrazić podziw i hołd mieszkańcom getta za ich bohaterstwo, determinację, cierpienia, męczeństwo. Przypatrzcie się państwo temu pomnikowi. Z tej strony widzimy postaci bojowników: z nożem, z granatem, z karabinem, ale potem – bardzo was proszę – obejrzyjcie drugą stronę tego pomnika, jego odwrotną stronę. To jest pochód cywilów, tych, którzy do końca nie chcieli oddalić się od swoich najbliższych, od bezbronnych starców i kobiet. To są dwa oblicza tego samego cierpienia i bohaterstwa. Hołd składamy dzisiaj organizatorom oporu, symbolizują ich nazwiska Mordechaja Anielewicza z Żydowskiej Organizacji Bojowej, Pawła Frenkla z Żydowskiego Związku Wojskowego.
Nikogo z bojowników już nie ma na świecie. Ale są jeszcze, choć bardzo nieliczne, osoby, można policzyć na palcach, które żyły w powstańczej Warszawie, przeważnie ci, którzy wówczas byli dziećmi. Taką była Hena Kuczer. Jest tutaj gdzieś? Jest między nami, wówczas 11-letnia dziewczynka. Jej dwaj starsi bracia trafili dużo wcześniej na Umschlagplatz, też dwie przecznice stąd. Zanim wywiezieni zostali do komory gazowej, tacy jak oni przeżywali kilka dni niesamowitej udręki i upokorzenia. Doznawali ich od Niemców i od kolaborujących z nimi Ukraińców i Litwinów. Za łyk wody trzeba było płacić zegarkiem albo setkami złotych. Hena pod koniec powstania, żeby uciec od morza ognia, które otaczało wtedy bunkry, towarzyszyła rodzinie w ucieczce przez kanały, ocalała tylko ona, najmłodsza. Aby się potem uratować, musiała ukryć tożsamość i przybrać nowe imię: Krystyna Budnicka. Dziś jest honorową obywatelką miasta stołecznego Warszawy. Krysiu kochana, składam Tobie wyrazy hołdu, uszanowania i podziwu. Moja siostro w niedoli i cierpieniach.
Dlaczego nadal musimy walczyć z antysemityzmem
Drugi powód, dla którego tu dziś stoimy, to żeby zadać pytania. Jak to się stało i dlaczego?
Nie mam zamiaru umniejszać winy Niemców, zniewolonych przez faszyzm i popierających Hitlera, nie mam zamiaru umniejszać ich winy wobec wielu państw, narodów i grup społecznych. To oni doprowadzili do czegoś niewyobrażalnego, niemal do totalnej zagłady Żydów. Ale podglebie istniało przecież od wielu setek lat, tym podglebiem był antysemityzm.
I tu nie mogę nie zadawać pytań, dlaczego ludzie odczuwają strach przed kimś, kogo uznano za obcego. Dlaczego uprzedzenia i przesądy wobec tego obcego prowadzą do wyobcowania go ze społeczeństwa. Dlaczego ten wyalienowany człowiek jest potem dehumanizowany, odczłowieczony. Dlaczego antysemityzm przeszedł drogę od nieufności wobec obcego poprzez wypychanie go ze społeczeństwa, poprzez fanatyczną nienawiść, do zagłady. Dlaczego nadal, dzisiaj, musimy walczyć z antysemityzmem.
Ludzie, bądźcie czujni
Szanowni zgromadzeni. A oto powód trzeci naszego spotkania. Każde pokolenie odczytuje fakty z przeszłości ze swojego punktu widzenia, to jest normalne. Porównuje wydarzenia z przeszłości z teraźniejszością. Powiem, co mnie dzisiaj nasuwa się na myśl, kiedy rozważam wydarzenia z kwietnia–maja 1943 r.
Ja nie byłem w getcie warszawskim, przebywałem w innym getcie, w Łodzi. Trafiłem do Auschwitz i przeżyłem dwa marsze śmierci (…). Wolność przyniosła mi armia sowiecka, w której większość stanowili Rosjanie. Moja wdzięczność dla nich, dla tych, którzy wyzwolili mnie z niemieckich obozów, będzie mi towarzyszyć do ostatniego dnia mojego życia. Ale czy mogę być obojętny, czy mogę milczeć, gdy dzisiaj armia rosyjska dokonuje agresji na sąsiada i zaboru jego ziem. Czy mogę milczeć, gdy rakiety rosyjskie niszczą infrastrukturę ukraińską, domy, szpitale, zabytki kultury i powodują gwałtowny przyrost śmiertelności i obniżenie wieku życia setek tysięcy cywili. Czy mogę milczeć, gdy widzę los Buczy, a wiem, jak Niemcy unicestwili polski Michniów, białoruski Chatyń, czeskie Lidice (…). Jeden z dowódców powstania w getcie Marek Edelman, a rozmawiałem z nim wielokrotnie, powtarzał często znamienne słowa: „Najważniejsze jest życie, a gdy się już ma życie, najważniejsza jest wolność. I często dla tej wolności znów przychodzi oddawać życie”.
Dostojni panowie prezydenci. Szanowni zgromadzeni. Drodzy przyjaciele. Równo 125 lat temu w reakcji na antysemicką aferę Dreyfussa Emil Zola wykrzyczał: „J'accuse!”, „Oskarżam!”. Ten krzyk Emila Zoli wstrząsnął Francją i poniekąd Europą. Sądzę, jestem głęboko przekonany, że dzisiaj stąd, z Warszawy, powinno zostać powtórzone to wezwanie „J'accuse!”. Musimy się przeciwstawić antysemityzmowi, łamaniu praw człowieka, agresji na ziemie sąsiada, zakłamywaniu historii, nieposzanowaniu interesów i woli mniejszości, jakakolwiek ona jest, przez sprawującą władzę większość, gdziekolwiek ona jest. Mam obowiązek powtórzyć wezwanie: Ludzie, nie bądźcie obojętni na zło. Ludzie, bądźcie czujni. Nienawiścią bardzo łatwo zgromadzić popleczników. Czy jednak nie przyniesie ona zguby mnie, Tobie, Wam, naszym dzieciom i wnukom? Dlatego tych, którzy sieją nienawiść… J'accuse! Oskarżam!
***
Podczas obchodów przemawiali także
Prezydent RP Andrzej Duda: „Pochylamy dzisiaj nisko głowę przed bohaterami Powstania w Getcie, pochylamy nisko głowę przed wszystkimi, którzy przeciwko nienawiści, nazizmowi walczyli o swoją wolność i godność, polskimi Żydami, polskimi obywatelami, którzy nigdy nie poddali się, nigdy nie stracili ducha, którzy do dzisiaj są wielkim przykładem dla nas wszystkich - i w Izraelu dla każdego żołnierza, który broni granic Izraela i dla nas, Polaków, którzy stoimy na straży granic Rzeczypospolitej, i tych wszystkich którzy służą w polskim wojsku - jak mieszkańcy getta warszawskiego są niegasnącym przykładem męstwa, bohaterstwa".
I dodał: „Niech każdy i tutaj w Polsce, i w każdym najmniejszym zakątku pamięta: każdy, kto sieje nienawiść, każdy, kto depcze drugiego człowieka, depcze po grobach bohaterów Powstania w getcie warszawskim, depcze groby pomordowanych Żydów, ale depcze także groby wszystkich tych, którzy pomagali wtedy tym prześladowanym, pomordowanym".
Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier: „Jest to konieczne i jednocześnie tak ciężko przyjść tu jako Niemiec i jako prezydent federalny Niemiec. Straszliwe zbrodnie, które Niemcy tutaj popełnili, napawają mnie głębokim wstydem (...). Jednocześnie wdzięcznością i pokorą napawa mnie fakt, że mogę uczestniczyć w tych obchodach jako pierwsza głowa państwa niemieckiego w ogóle".
Steinmeier powiedział także: „My, Niemcy, jesteśmy świadomi naszej odpowiedzialności i misji, jaką pozostawili nam ocaleni i ci, którzy nie żyją. Przyjmujemy tę misję. Dla nas, Niemców, odpowiedzialność wobec naszej historii nie zna końca, pozostaje nam przestrogą i misją”. I dalej: „Jako prezydent Niemiec stoję dzisiaj przed państwem i chylę czoła przed odważnymi bojownikami getta warszawskiego. Pogrążony w głębokim smutku chylę czoła przed zabitymi”.
Prezydent Izraela Isaac Herzog: „Kiedy zamykam oczy - mogę zobaczyć dzielnych bojowników powstania, wyobrazić sobie członków Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego. Kilka setek tylko naprzeciwko tysięcy nazistowskich żołnierzy, którzy napłynęli jak wielka rzeka do getta, by ich unicestwić. Naprzeciwko wyszkolonych, potwornych sił nazistowskiego wroga, uzbrojonych od stóp do głów, które wywarzały kolejne drzwi, dom po domu, w okrutnym, niepojętym pościgu za Żydami, w którym wyrok był jeden - śmierć i Zagłada".
„Walczyli wbrew wszelkim szansom, na dachach domów, z kanałów, piwnic, na ulicach, na podwórkach, za walącymi się ruinami ścian, w płonących mieszkaniach. I zwyciężyli (...). Większość bojowników powstania w getcie warszawskim nie przeżyła, ale duch ludzki zwyciężył tutaj, na tej ziemi uświęconej krwią naszych bohaterskich braci” - dodał Herzog.