Były minister zdrowia Łukasz Szumowski objął już dyrektorskie stanowisko w Instytucie Kardiologii w Aninie, a Centralny Szpital MSWiA w Warszawie przemianowano na instytut – teraz to Państwowy Instytut Medyczny, bo w państwie PiS wszystko co państwowe lub narodowe zyskuje na wartości (Instytutowi Kardiologii też dodano przedrostek „narodowy”, aby nowy dyrektor nie czuł się zbyt skromnie). Przyszedł w końcu czas na Wojewódzki Szpital Zakaźny w Warszawie, który z woli ministra zdrowia ma również stać się instytutem, bo władza chce tym uhonorować krajowego konsultanta ds. chorób zakaźnych prof. Andrzeja Horbana. Dzielnie spisywał się na konferencjach prasowych w pierwszych miesiącach pandemii, tłumacząc decyzje rządu, z których ani minister, ani premier nie potrafili się wytłumaczyć; po drodze mu z władzą i obecnym ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim gotowym znacjonalizować całą ochronę zdrowia.
Tyle że Wojewódzki Szpital Zakaźny jest własnością marszałka mazowieckiego, czyli podlega Adamowi Struzikowi (PSL). W miniony piątek zobowiązał komisję zdrowia i kultury fizycznej sejmiku do przedstawienia stanowiska w tej sprawie, bo oddanie Skarbowi Państwa placówki, która jest perłą w koronie dla władz Mazowsza, mogłoby zostać przez mieszkańców źle odebrane.
Część lekarzy, jak i sam prof. Horban, upatruje w przekształceniu szansy na napływ grantów w ramach działalności naukowo-badawczej – a jak pokazała niedawna afera w NCBiR, poplecznicy władzy są nimi szczególnie szczodrze obdarowywani. Ale akurat w obszarze chorób zakaźnych funkcjonuje już Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH (przemianowany z Państwowego Zakładu Higieny) – i chociaż pozbawiony jest bazy szpitalnej, wystarczyłaby współpraca zamiast dublowania statutowej działalności.