Spekulacje o Konfederacji
Spekulacje o Konfederacji. Wejdzie w sojusz z Kaczyńskim? PiS obieca Niderlandy
Część komentatorów, zwłaszcza ci sprzyjający centrowej opozycji, traktuje to niemal jako pewnik; prawica dogada się jakoś z prawicą, PiS będzie zdeterminowany, by przedłużyć rządy, a konfederaci po chudych latach w opozycji dadzą się kupić za parę stołków i ustaw. Tezę tę wspiera fakt, że różni dawni korwinowcy i narodowcy zostali już zagospodarowani przez ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego. Sprawa wydaje się jednak bardziej złożona, a tekst o prawdopodobieństwie scenariusza rządów PiS z Konfederacją musi obfitować w słowa typu „ale”, „zależy”, „może”.
Na razie wiadomo tyle, że takiej koalicji szczerze i zdecydowanie nie życzy sobie żadna ze stron. PiS chce dalej rządzić sam, a konfederaci cierpliwie pielęgnują swoją osobność. Jednak za niecałe dziewięć miesięcy Polacy mogą wybrać Sejm, w którym znajdzie się 20 (a może i 40) posłów Konfederacji, bez których żadnej większości zbudować się nie da. I co wtedy?
Sondażowy pat i zmiany w Konfederacji
Przyjrzyjmy się sytuacji sondażowej, bo to ona prowokuje do spekulacji o koalicji PiS z Konfederacją. Dawno, dawno temu – jesienią 2020 r. – zaczął się okres niepewności. I jakoś nie chce się skończyć. Jeszcze w pierwszej turze wyborów prezydenckich 28 czerwca Andrzej Duda dostał 43,5 proc. głosów (wynik zbliżony do poparcia PiS w wyborach do Sejmu w 2019 r.), a już w październiku notowania partii Kaczyńskiego spadły o ok. 10 pkt za sprawą zaostrzenia prawa antyaborcyjnego i tzw. piątki dla zwierząt.
Od tamtego czasu nic rewolucyjnego po stronie PiS się nie wydarzyło. Notowania falowały; klęska Polskiego Ładu je osłabiła, pomógł wszakże „efekt flagi” po napaści Rosji na Ukrainę. Po wakacjach swoje uszczknęła inflacja, ale w styczniu tego roku poprawiły się nastroje społeczne i rządzący znów ciut urośli.