Nienawiść jest zaraźliwa. Nienawiść jest toksyczna. „Nienawiść jest jak używka: może smakować, ale dewastuje wewnętrznie nadawcę i odbiorcę”, powiedział profesor Bogdan de Barbaro. Zwrócił uwagę, że organizowanie państwa w oparciu o przemoc jest przestępstwem. Podobnie jak organizowanie naszej sfery publicznej, w której sączy się jad z telewizora i z każdego politycznego wystąpienia. Jesteśmy tym zatruwani, powoli, a skutecznie. W takiej atmosferze trudno oddychać. Marzyć, troszczyć się. Smog nienawiści osiada na myślach.
Mija prawie rok od wybuchu wojny w Ukrainie. Od początku rosyjskiej inwazji do końca 2022 r. prawie 17 mln Ukraińców musiało opuścić swój kraj. Do Polski wjechało ponad osiem i pół miliona uciekinierów. Początkowy zryw pomocowy przekształcił się przez te dwanaście miesięcy w zorganizowaną pomoc humanitarną. Większość osób wróciła do domów, inne pojechały dalej, do rodzin na Zachodzie. Niektóre zostały w Polsce i znalazły stałą pracę, a ich dzieci kontynuują naukę w polskich szkołach. Informacje o tym, co się dzieje na froncie, przeszły z głównych na dalsze strony gazet. Wojna spowszedniała i tylko wyjątkowo bestialskie wydarzenia przebijają się do serwisów informacyjnych. Pierwszy szok ustąpił przystosowaniu do sytuacji. Człowiek umie być elastyczny, nawet w piekle. Musi przeżyć, robi więc wszystko, aby codzienność zastąpiła koszmar.
Zmieniły się również postawy komentatorów. Z początkowego zapału analizowania każdego słowa Putina i reakcji Zełenskiego zostały skromne przebąkiwania, że „wojna potrwa jeszcze długo”. W mediach na zachodzie Europy wojna pojawia się już głównie jako upierdliwość związana z podwyżkami cen energii i skokiem cen różnych towarów. Podobno część korporacji już przygotowuje się do wielkiej odbudowy i wielomilionowych biznesów.