„Babcia mówi, że nie chodzę do kościoła, a ja odprawiam mszę” – śmieje się jeden z nastoletnich użytkowników „Robloxa”. Jeśli ta nazwa nic państwu nie mówi, to najpewniej z powodu metryki. „Roblox” jest rówieśnikiem wielu swoich użytkowników – powstał w 2006 r., a popularność zdobył w latach pandemii, gdy stacjonarne rozrywki były niedostępne, a szkoły zamknięte na cztery spusty. W 2021 r. firma Roblox Corporation weszła na giełdę, żeby swój sukces „zmonetyzować”. Zarobić mogą też użytkownicy, którzy tworzą tu gry i dowolnie aranżują wirtualną przestrzeń, by zaprosić znajomych: na koncert, przyjęcie urodzinowe czy… posiedzenie Sejmu. Użytkownicy odgrywają takie role, jakie im się zamarzą, dlatego żeby zostać np. duchownym, nie potrzeba lat seminarium ani święceń – wystarczy wyobraźnia i odrobina programowania. „Roblox” polega na inwencji swoich twórców, podobnie jak „Fortnite” czy „Minecraft” bazuje na koncepcji metawersum, swobodnie kreowanej przestrzeni, w której można się zanurzyć. Dlatego „gra” to mało powiedziane, chodzi – jak tłumaczą twórcy tego rodzaju rozrywek – o zbieranie wrażeń.
Czasem jakiś fragment metawersum wycieka jednak do świata, powiedzmy, rzeczywistego i wybuchają rozmaite afery. Ostatnio przebiły się właśnie msze odprawiane z całym ceremoniałem przez twórców znanych pod nazwą Archidiecezja Gnieźnieńska (nie mają z kurią nic wspólnego). Świątynie są odwzorowane ze szczegółami, śpiewane pieśni, taca zbierana, rozdawana komunia – tylko w kolejce po „ciało Chrystusa” stoją nie ciała, lecz awatary, cała galeria barwnych postaci. Młodzi znają liturgiczne formułki na pamięć. Prawdziwi księża wobec niby-księży mają tymczasem mieszane uczucia.