Zdaniem małopolskiej kurator Barbary Nowak może to być wstęp do ostatecznego rozwiązania kwestii katolików w Polsce. „Pytam, czy śladem swoich komunistycznych protoplastów planują w kolejnych działaniach powrócić do więzienia katolików i mordów księży? Do niszczenia kościołów?” – pisze na Twitterze znana z ideowej czujności Nowak.
Po takich ludziach jak samorządowcy można się spodziewać najgorszego, ale miejmy nadzieję, że z powodu braku środków i panującego bałaganu wszystkich księży nie wymordują i wszystkich kościołów nie spalą. A jak spalą, to Ministerstwo Kultury, Sztuki i Dziedzictwa Narodowego znajdzie pieniądze na zbudowanie nowych. Nie zmienia to faktu, że na skutek likwidacyjnych zakusów samorządowców księża żyją w stresie, a niektórym w obronie religii puszczają nerwy i dochodzi do rękoczynów.
W jednej ze szkół specjalnych podczas lekcji religii ksiądz w obronie Jezusa wykręcił niepełnosprawnemu uczniowi ręce, nakazując mu „przeproszenie Pana Boga”. Niestety, po wykręceniu rąk uczeń nie wykazał skruchy i nie przeprosił, czym się ostatecznie zdemaskował. Zdarzenie to pokazuje, że dobre chęci i sprawne ręce księdza w konfrontacji z nieszanującym Boga uczniem nie wystarczą; przydałoby się, żeby oprócz siły wiary i siły własnych rąk księża katecheci mieli do dyspozycji jakieś twarde instrumenty, za pomocą których mogliby wpajać wiarę w Boga, nie pocąc się przy tym zanadto.
Ze stresem księża radzą sobie różnie; jedni łamią zasady celibatu, inni rozładowują stres domowymi metodami, co niestety wpływa na jakość świadczonej przez nich posługi. Kompletnie odstresowany proboszcz z białostockiej parafii pod wezwaniem św. Jadwigi podczas komunii kiwał się na wszystkie strony i miał trudności z trafieniem hostią w usta wiernych.