Parlament pracuje nad rządowymi przepisami, które mają przekonać Unię Europejską, że Polska wypełniła praworządnościowy „kamień milowy” w ramach KPO. W tym samym czasie ludzie ministra/prokuratora Zbigniewa Ziobry, członka rządu, eskalują represje wobec sędziego Pawła Juszczyszyna. A prezydent Andrzej Duda, najwyraźniej obrażony na pisowski rząd za projekt „brukselski”, powołuje na wysokie stanowiska sędziowskie ludzi zasłużonych dla destrukcji sądownictwa w Polsce.
Co na to Komisja Europejska, która pochwaliła ostatnio polski Sejm za uchwalenie projektu przekazującego sprawy dyscyplinarne sędziów do NSA i poszerzającego „test bezstronności” sędziego?
Czytaj też: Jak PiS szantażuje opozycję i próbuje nie urazić Dudy
Kolejna dyscyplinarka dla Juszczyszyna
Sędzia Juszczyszyn – pierwszy i najdłużej odsunięty od orzekania w Polsce, człowiek, który wymusił ujawnienie list poparcia do neo-KRS dokumentujących patologie przy wyborze jej członków – dostał, na mocy tzw. ustawy kagańcowej, kolejne zarzuty dyscyplinarne za negowanie legalności powołania neosędziów. To jawna prowokacja wobec Unii, która oczekuje zagwarantowania sędziom prawa badania, czy sędzia zachowuje bezstronność – także ze względu na sposób jego powołania. Nowe represje dotykają także sędziów wciąż odsuniętych od orzekania: Macieja Ferka (dyscyplinarka za oddanie do komornika wykonania wyroku o zapłatę pensji obniżonej orzeczeniem Izby Dyscyplinarnej) oraz Piotra Gąciarka (za krytykę na Facebooku deformy sądownictwa tej władzy).
Przywrócenie ich do orzekania to jeden z warunków realizacji praworządnościowego „kamienia milowego” w ramach wartego miliardy euro Krajowego Planu Odbudowy. Tymczasem minister rządu PiS i Solidarnej Polski, który negocjuje z Brukselą odblokowanie pieniędzy, działa wbrew własnemu gabinetowi, i to w newralgicznym momencie. Pokazuje UE, że może się umawiać z ludźmi Mateusza Morawieckiego, a on – Zbigniew Ziobro – będzie robił swoje i nikt mu nie przeszkodzi.
Czytaj też: Bruksela chciałaby się wywikłać ze sporu o polski KPO
Kogo awansuje Duda
W tym samym czasie Andrzej Duda, który wygląda na obrażonego na rząd za to, że zmienia jego ustawę o Sądzie Najwyższym, i to bez pytania go o zdanie, czyni gest symboliczny: spektakularnie i demonstracyjnie awansuje dwóch sędziów „dobrej zmiany” łączonych przez media z tzw. aferą hejterską. Chodzi o Rafała Puchalskiego, wcześniej awansowanego na prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie (w konflikcie z sędziami sądu, którym kieruje; pół roku temu skierowali oni do niego publiczny apel o ustąpienie ze stanowiska). I Dariusza Drajewicza, wcześniej awansowanego na wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie (skąd odwołano go ze względu na niewywiązywanie się z obowiązków).
Obaj awansowali w piątek do sądów apelacyjnych, a o Puchalskim mówi się nawet, że w krótkim czasie może zostać prezesem SA w Rzeszowie. Neo-KRS (której są członkami) dała im rekomendację już rok temu. Prezydent zwlekał z powołaniem, ale w sytuacji gdy został pominięty przez władzę przy negocjacjach nad pieniędzmi z KPO, najwyraźniej przestał mieć skrupuły. Walor symboliczny ma też awansowanie partnera przewodniczącej neo-KRS Dagmary Pawełczyk-Woickiej, czyli sędziego Dariusza Pawłyszcze (do SA w Krakowie).
Tak to sobie władza ze sobą pogrywa. A Komisja Europejska na razie stara się nie widzieć, że wielki bój o polepszenie stanu praworządności w Polsce to gra pozorów, w wyniku której wymiar sprawiedliwości psuty jest coraz bardziej.
Czytaj też: Co dalej z KPO i sędziami? PiS i opozycja grają w trójwymiarowe szachy