AntyPiS religią podzielony
AntyPiS religią podzielony. To pęknięcie ma istotne znaczenie polityczne
Przygrywką do tej debaty był artykuł kosmologa Marka Abramowicza, który na łamach „Gazety Wyborczej” napisał m.in: „Fizyka jest dziś o wiele bliżej uznania istnienia Boga jako aktywnego elementu obiektywnej rzeczywistości. (…) Dokonane bowiem w XX i XXI w. przełomowe odkrycia [zdaniem autora chodzi m.in. o kosmologię, kwanty, naturę czasu] znacznie nadwątliły (niektórzy twierdzą: całkowicie zakwestionowały) status materializmu i ateizmu jako oczywistego paradygmatu nauk przyrodniczych (…)”. Ta teza i inne w podobnym duchu wzbudziły u wielu czytelników gazety prawdziwą furię, pojawiły się zarzuty o szerzenie pseudonaukowych wynurzeń, promowanie obskurantyzmu, o zaprzeczenie oświeceniowej, krytycznej wizji świata, jaka wydawała się zgodna z liberalnym wizerunkiem pisma. Łagodnej polemiki z Abramowiczem podjął się prof. Andrzej Dragan, pisząc, że „nauka polega na niewierzeniu”, a fizyka nie zajmuje się kwestią Boga. Ale mleko się rozlało.
Wypalone, ateistyczne maszyny
Wtedy pojawił się, także na łamach „Wyborczej”, artykuł znanego prawnika i surowego krytyka pisowskich rządów Marcina Matczaka. Tu awantura była znacznie większa. Matczak napisał m.in.: „Ateistyczne święta to samooszukiwanie się człowieka zagubionego w sekularnym do cna świecie. Bez wspólnoty, bez głębi myślenia, bez tajemnicy, bez ciszy, bez sacrum. Biedne wypalone maszyny do pracowania w dni robocze i do konsumowania w Święta”. Rzuciła się na niego zwłaszcza lewica, ale też liberałowie młodszego (choć nie tylko) pokolenia; wytykano Matczakowi, iż wywyższa wierzących i pognębia ateistów, wzmacnia narrację rządzącej prawicy, w pokrętny sposób uzasadnia i wspiera dominującą rolę Kościoła. Zaatakowany prawnik zaczął najpierw tłumaczyć swoje intencje, że chodziło mu także o wypalenie wierzących i ogólną płytkość dzisiejszej egzystencji, ale potem mocno oddawał razy, pisząc na Twitterze: „Gdybym chciał, żeby was zabolało, nie pisałbym o konsumowaniu emocji.