W święto Bożego Narodzenia Mick Jagger w mediach społecznościowych napisał: „Merry Christmas and Happy Holidays to you all!!”. Niedługo potem, w to samo święto, Krystyna Pawłowicz w mediach społecznościowych napisała: „Merry Christmas... Czy Pan jest osobą wierzącą w Christmas? Był Pan u spowiedzi? A może na Mszy Św. w czasie Święta Christmas?”.
Mick Jagger i pani Krystyna
Mick Jagger jest jedną z największych gwiazd w dziejach muzyki rockowej i tym samym wybitną postacią kultury – tak, tak, kultury – ostatnich sześciu dekad (wraz z zespołem The Rolling Stones i innymi artystami tworzy i występuje na scenie od 1962 r.). W uznaniu jego dokonań królowa Elżbieta II już lata temu nadała mu tytuł szlachecki.
Krystyna Pawłowicz jest politykiem, a raczej polityczką. Wykreowaną ledwie nieco ponad dekadę temu, a i tak znaną głównie, by tak rzec, z ekstrawagancji obyczajowych czy po prostu braku kultury. Nawet tej codziennej i językowej. To – a przede wszystkim taktyczne potrzeby partii rządzącej – wystarczyło też, by trafiła do gmachu zajmowanego niegdyś przez Trybunał Konstytucyjny i dostała togę przynależną kiedyś jego sędziom.
Czytaj też: Krystyna i Elżbieta Pawłowicz. Siostry po dwóch stronach
Krystyna Pawłowicz. Serio?
Oczywiście można by potraktować tę historię serio. I np. próbować dociekać, co kierowało panią Pawłowicz, kiedy kleciła swoje pytania do Jaggera. Albo nawet analizować jej wpis z punktu widzenia etyki katolickiej, do której zdaje się aspirować. Czy też przewidywać reakcję suwerena. Wszak nie jest pewnie przypadkiem, że środowisko polityczno-towarzyskie pani Pawłowicz co rusz wskazuje na zagrożenia, jakie niesie z sobą rock, i w efekcie wpisuje rockmanów na listę wrogów – swoich, narodu i w ogóle cywilizacji. Dość przypomnieć antyrockowe elaboraty intelektualnych guru obozu władzy: europosła i krakowskiego filozofa Ryszarda Legutki oraz Wojciecha Roszkowskiego, autora głośnego podręcznika o historii i teraźniejszości.
Ale pewnie zdrowiej będzie – a i rozsądniej – potraktować panią Pawłowicz i jej ostatni wyczyn w jej ulubionej konwencji internetowej. Sieć od razu zresztą została zalana stosownymi memami. Stąd owo tytułowe „sympathy for pani Krystyna Pawłowicz”.
Czytaj też: Odwieczny kłopot PiS z prof. Krystyną Pawłowicz