Przyjaciółki prezesa
Przyjaciółki Kaczyńskiego: kim są? Janka zaufana, Julia użyteczna, Anna zaradna
JANKA zaufana
Powiedzieć, że Janina Goss jest dziś ważną postacią w PiS, to zdecydowanie za mało. W lutym przyjaciółka prezesa skończy 80 lat, ale ani myśli o emeryturze. – Janina nie prosi o spotkania z Jarosławem, ona przychodzi i nikt jej nie zatrzyma – relacjonuje jeden z bywalców partyjnej centrali na Nowogrodzkiej. We wrześniu przyszła i pogrążyła Jacka Kurskiego, który wydawał się nieodwołalnym prezesem TVP. W sierpniu odwołał szefa łódzkiego oddziału TVP3, którego przywrócenia domagała się Goss. Kurski pofatygował się do Łodzi i zapewniał telewizyjną załogę, że dopóki on będzie rządził na Woronicza, nie zmieni swojej decyzji i nikt go do tego nie może zmusić, nawet sam Jarosław Kaczyński. Ta zuchwała deklaracja została nagrana, a Goss dała ją do odsłuchania Kaczyńskiemu. – Już od jakiegoś czasu prezes był zirytowany tą pewnością siebie Kurskiego, a nagranie przywiezione przez Janinę przelało czarę goryczy – twierdzi ważny polityk PiS.
To nie pierwszy raz, kiedy pani mecenas, jak mówią w partii o przyjaciółce prezesa, odwołała szefa telewizji. Kiedy PiS po raz pierwszy przejmowało władzę, miała rzucić do łódzkich działaczy: „jadę zrobić porządek w Warszawie”. Została członkiem rady nadzorczej TVP i to na jej wniosek w 2007 r. odwołano Bronisława Wildsteina. Poszło o to, że chciał robić telewizję zbyt mało nastawioną na promowanie partii, co szefowi PiS się nie spodobało. Goss zastąpiła Wildsteina partyjnym działaczem, przyjacielem Lecha i Jarosława, Andrzejem Urbańskim, a potem awansowała na szefową rady nadzorczej telewizji.
W Łodzi to ona decyduje, kogo przyjąć do partii, a także o listach wyborczych, kandydatach do obsadzenia stanowisk, kto wchodzi, a kto przepadnie na zawsze. Formalnie jest tylko skarbniczką w partyjnym okręgu, nieformalnie rządzi wszystkimi.