Kraj

Minister od przeskakiwania

Na krętych ścieżkach kariery w PiS. Kim jest nowy minister Szynkowski vel Sęk?

Szymon Szynkowski vel Sęk kilka tygodni temu objął po Konradzie Szymańskim tekę ministra ds. europejskich. Szymon Szynkowski vel Sęk kilka tygodni temu objął po Konradzie Szymańskim tekę ministra ds. europejskich. Marek Zakrzewski / PAP
Jego czekające wciąż na ujawnienie dyplomatyczne talenty w niczym nie pomogą, jeżeli nie nastąpi kopernikański przewrót w myśleniu samego Kaczyńskiego o praworządności, budowaniu relacji UE i ogólnym modelu prowadzenia polityki.
Ekonomiczna konieczność zmusza do przeproszenia się z Brukselą i ponownego zabiegania o eurokasę, pierwszy sygnał dał strapiony stanem publicznych finansów premier Morawiecki.Yves Herman / Reuters/Forum Ekonomiczna konieczność zmusza do przeproszenia się z Brukselą i ponownego zabiegania o eurokasę, pierwszy sygnał dał strapiony stanem publicznych finansów premier Morawiecki.

Zanim przejął nadzór nad polityką europejską, jako wiceminister spraw zagranicznych działał przez kilka lat m.in. na odcinku niemieckim. Czyli w miejscu wręcz idealnym, aby liznąć podstaw godnościowej dyplomacji oraz wyostrzyć język. I choć Szymon Sękowski vel Sęk nie ma temperamentu politycznego radykała ani nawet nie uchodził za mistrza ciętej riposty, mimo wszystko nieźle sobie radził. Dzielnie bronił nieustannie „szarganego wizerunku Polski”, niezły też bywał w ofensywie. Jego zeszłoroczne proroctwo, iż „może przyjść czas, że to Polska zacznie stosować swój mechanizm praworządności wobec instytucji unijnych”, nawet zrobiło pewną karierę w mediach.

Ale wysiłki ambitnego czterdziestolatka o dosyć łagodnej aparycji przebiły się nie tylko do opinii publicznej. Z pewnością zostały docenione przez centralny ośrodek dyspozycji politycznej w kraju, a przy okazji Szynkowski vel Sęk zaczął też zapisywać się w świadomości elit wrogiego mocarstwa zza Odry. Już po wybuchu wojny w Ukrainie zaproszony do dyskusji w niemieckiej telewizji ARD nawrzucał tam kanclerzowi Scholzowi, że marnuje czas na telefony do Putina. Chyba trochę przekraczając kryteria niemieckiej kultury debaty, bo komentujący wystąpienie polskiego gościa współprzewodniczący SPD Lars Klingbeil nie krył dezaprobaty i wywiązała się z tego sprzeczka. Na koniec Szynkowski vel Sęk zaproponował antagoniście kontynuację polemiki w Polsce, skąd dużo lepiej widać prawdziwą naturę rosyjskiego zagrożenia.

I tak się przypadkowo złożyło, że już parę tygodni później Klingbeil na zaproszenie Lewicy faktycznie gościł w Warszawie. Spotkał się wtedy z Włodzimierzem Czarzastym i nawet publicznie pokajał za błędną politykę swojego kraju wobec Rosji. Organizująca wizytę niemiecka ambasada próbowała przy okazji zorganizować Klingbeilowi rozmowę z oficjalnym przedstawicielem polskiego rządu.

Polityka 48.2022 (3391) z dnia 22.11.2022; Polityka; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Minister od przeskakiwania"
Reklama