Można byłoby zapytać prześmiewczo – gdzie Rzym, gdzie Krym? – ale odpowiedź byłaby raczej przewidywalna. Nie brakuje jednak politycznych i związkowych złośliwców przekonanych, że jest ktoś, kto stoi ponad rządem i wszelką władzą. I ten ktoś zorientował się ponoć, że publiczność może odebrać Marsz Godności jako ustawkę rządowo-związkową. Mało tego, może go odebrać nie jako związkowy protest, tylko wyraz poparcia dla rządu, choć nie dla wszystkich jego członków z jednakową mocą – szczególnie jeśli chodzi o pewnego faworyta „Solidarności” widniejącego na zdjęciu z karczmy piwnej (o kogo chodzi? O tym niżej). A żyjemy w czasach, kiedy nie każdy „wyraz poparcia” przekłada się na sondażowe słupki. Bywają wyrazy poparcia mocno ryzykowne.
Czytaj też: Polska kopalniami stoi, a nie ma czym grzać. Co poszło nie tak?
3xP: powstrzymanie, podniesienie i przyjęcie
W czym rzecz? Solidarność miała 17 listopada przejść przez stolicę z postulatami „3xP”: • powstrzymania wzrostu cen energii; • podniesienia wynagrodzeń w sferze budżetowej; • i przyjęcia ustawy o emeryturach stażowych. Pod te żądania wytyczono trasę demonstracji: spod siedziby Komisji Europejskiej na ul. Jasnej przejście pod Sejmem i kancelarią premiera, żeby mocnym akcentem zakończyć na ul. Belwederskiej – pod ambasadą Rosji. Każdy z tych adresów na swój sposób odpowiada za „3xP”. A rosyjska placówka to już w ogóle za wszystko.
Na mój chłopski rozum, gdyby powodem odwołania marszu rzeczywiście był tylko upadek postradzieckiego złomu w Przewodowie – wystrzelonego ukraińskimi rękami – i śmierć naszych obywateli, to pikieta w takiej napiętej sytuacji powinna zacząć się i skończyć właśnie pod rosyjską ambasadą. Na rachunki krzywd krajowych przyjdzie czas.
Stąd zaczęto zawiązywać spiskowe teorie, że był to tylko pretekst, aby wziąć „Solidarność” na krótką smycz i wstrzymać marsz poparcia dla rządu – choć jeszcze trzy dni wcześniej rzecznik „Solidarności” Marek Lewandowski deklarował w Radiu Gdańsk, że będzie to protest w sprawie, a nie przeciwko rządowi. Niestety, nie wszyscy znają się na politycznych żartach.
Czytaj też: Chciał zostać drugim Obajtkiem, ale wyszło mu słabo
Karczma piwna, czyli wiele atrakcji
Punktem zwrotnym w Marszu Godności miała być karczma piwna zorganizowana 11 listopada w Bytomiu przez prezesa Węglokoksu Tomasza Hereszkę i Jarosława Grzesika, przewodniczącego Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność”.
Nie byłem. Ani ze mnie związkowiec, ani rządowiec, ani działacz PiS – ale swoje wiem. Za mnie było około tysiąca samych swoich. Było piwo i co innego, golonki i co innego, męskie tańce i swawole. Było pasowanie na gwarków, skoki przez skórę, konkursy w piciu piwa, wybór Piwnego Króla, przeciąganie liny i wiele innych atrakcji. Było fajnie.
Karczmy piwne to górnicza świętość, szczególnie w okolicach Barbórki. Ruszyły oficjalnie od Bytomia, po dwuletniej przerwie wymuszonej przez pandemię. Wiadomo było, że brać górnicza, wszelkiej rangi kamraci i oficjele, muszą odreagować ten smutny czas. Tu trzeba zaznaczyć, że wszelkiej maści oficjele: partyjni, państwowi i wszelcy inni – a od ponad 30 lat również hierarchowie kościelni – zawsze byli zapraszanymi przez górników gośćmi. Bywałem też w karczmach i powiem szczerze, że jest w nich coś niepowtarzalnego. Męskie granie w męskiej duszy.
Czytaj też: Śląska ustawka PiS i „Solidarności”. Po co udają, że strajkują?
Jacek Sasin przemówił
W tym roku w inauguracji pierwszej karczmy na czele delegacji rządowo-partyjnej stanął Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych, a więc osoba wykonująca obowiązki właścicielskie wobec pozostałych w naszym kraju kopalń. W sasinowej świcie błyszczał Piotr Pyzik, pełnomocnik rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węgla kamiennego, oraz Michał Wąsik, minister, członek Rady Ministrów.
Na czele strony związkowej stał Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”. Byli wszyscy najważniejsi z Komisji Krajowej i władz śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. Warto odnotować, że w trakcie uroczystości wicepremier Sasin nadał przewodniczącemu Dudzie stopień Generalnego Honorowego Dyrektora Górniczego.
Jacek Sasin przemówił głosem wdzięczności: „Dzięki wam Polska jest bezpieczna, jeżeli chodzi o możliwość pozyskiwania energii, pod względem surowców”. Wszyscy rozumieli, że nie chodzi tylko o krajowych hajerów, ale również o Węglokoks, który szuka węgla po całym świecie. „Dziękuję wam za to wszystko i proszę o ten trud w następnych latach, trud, który jest nieodłączną częścią pracy górniczej”.
Czytaj też: PiS wysmażył pasztet górnikom
Odezwali się zawistnicy
Głos zabrał też przewodniczący Duda, którego można już tytułować „generałem”: „Choć żyjemy w trudnych i niepewnych czasach, dwie rzeczy są pewne: to, że dziś będzie wspaniała zabawa, i to, że w czwartek w Warszawie spotykamy się na Marszu Godności”.
No i jak można było przewidzieć, po karczmie piwnej odezwali się wszelkiej maści zazdrośnicy i zawistnicy niedopuszczeni do oficjalnej biesiady. Czego nie zaczęli wymyślać... Że planowany protest, na czele którego ma stanąć właśnie rzeczony generał Piotr Duda, nie jest do końca oddolny, że jest to m.in. odpowiedź na słabnące poparcie społeczne dla NSZZ „Solidarność” i rosnące znaczenie „Sierpnia 80”. I jak to jest, że szef „Solidarności” „daje w szyję” z wicepremierem rządu, w stronę którego niebawem polecą okrzyki: „złodzieje”, a może nawet płonące opony… I że biesiada rządowo-solidarnościowa w dechę, piwo leje się strumieniami, a kopalnie wciąż są likwidowane. Tym samym opijano prawdopodobnie likwidację polskiego górnictwa do 2049 r. – takie na profilach społecznościowych leciały złośliwe komentarze!
Na profilu konkurencyjnego WZZ „Sierpień 80” pojawiło się takie dictum: „Kryzys energetyczny, brak inwestycji w górnictwie, a »Solidarność« się układa nadal... [z rządem – JD]. Biesiada? To był taniec chochoła niczym w »Weselu« Wyspiańskiego (…) Polacy płacą krocie za zagraniczne błoto [produkt węglopodobny – JD], gdy »Solidarność« tańczy z PiS”.
Czytaj też: Kaczyński poleca węgiel brunatny. Zima będzie trudna i brudna
Złośliwości na Twitterze
O świetnej zabawie i pięknej tradycji, która odżyła po dwóch latach niebytu, poinformował na Facebooku Robert Wyrwas, obecny i udokumentowany naocznie poseł PiS. Jego zdjęcia rządowo-związkowej przyjaźni robią wrażenie.
Borys Budka z PO wyzłośliwiał się na Twitterze: „To nie fejk, to wczorajsza zabawa na górniczej karczmie w Bytomiu PiS-owskiej wierchuszki i »niezależnej« Solidarności”. Wtórował mu Michał Kołodziejczyk z AgroUnii: „Niech żyją Niezależne Samorządne Związki Zawodowe!”. AgroUnia sugeruje zresztą, że Marsz Godności to tylko ustawka, której szczegóły, rzekomo oddolnej decyzji, mogły być ustalane z rządzącymi. Może nawet w trakcie biesiady? – ciągnę temat.
W rozmowie z Radiem Piekary, publikowanej na portalu Ślązag.pl, bytomską karczmę skomentował Zygmunt Łukaszczyk, były prezes Katowickiego Holdingu Węglowego i były wojewoda śląski: „Przez siedem lat była cisza, nikt nie protestował. A ja za moich czasów miałem przynajmniej raz na kwartał wielką manifestację. Dzisiaj związki zawodowe przyjęły rolę wspierania [rządu – JD], a nie rzeczywistego dbania o interesy górnictwa. (…) Latami bywało, że na karczmach pojawiali się politycy, ale dzisiaj jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości. Dzisiaj to jest taka zabawa na Titaniku”.
Łukaszczyk zapytany o to, czy to normalne, kiedy za parę dni „Solidarność” pójdzie do protestu z takimi postulatami, jak wysokie ceny energii, niezrealizowana umowa społeczna dla województwa śląskiego i ogólny bałagan, odpowiedział krótko pytaniem: „A może życie przerosło kabaret?”.
Czytaj też: Powrót do węgla? Serio? Wojna nie cofnie biegu historii
„Solidarność” odpowiada na kalumnie
Siłą rzeczy „Solidarność” musiała odpowiedzieć na kalumnie rzucane przez politycznych i związkowych przeciwników. W obronie Marszu Godności stanął Marek Lewandowski, rzecznik „Solidarności”. W Radiu Gdańsk w i „Newsroomie” Wirtualnej Polski ripostował: „»Solidarność« nie protestuje przeciwko rządowi. To jest protest nie przeciwko komuś, tylko o coś. To jest protest o realizację postulatów, które naszym zdaniem rząd realizuje niewłaściwie”.
Tu zapytano o zdjęcia biesiadne z politykami, przeciwko którym związek ma demonstrować: „Proszę oddzielić osoby pana premiera Sasina i innych od problemów, które mamy do rozwiązania. To jest protest merytoryczny. Wie pani, jaka jest różnica między nimi a Borysem Budką i Donaldem Tuskiem? Jak wprowadzili wydłużenie wieku emerytalnego i chcieliśmy referendum, to wrzucili nasze podpisy do kosza, a nas nazwali pętakami. PiS, Zjednoczona Prawica, nie pozwalają sobie na to. Nie jest cudownie. Za dobre chwalimy, za złe – ganimy. Właśnie dlatego, że jesteśmy niezależną organizacją, mamy swoje postulaty, do ich realizacji używamy różnych narzędzi”.
I tu padło uzasadnienie, dlaczego protest ma pójść pod Sejm i kancelarię premiera w sprawie emerytur stażowych – bo kwestia cen energii, wiadomo, to sprawa spisku Komisji Europejskiej i Moskwy. A projekty w sprawie emerytur stażowych złożyli NSZZ „Solidarność” i prezydent Duda: „Nasz projekt od 11 miesięcy zalega w komisji sejmowej. Jest zamrożony w sposób absolutnie niedopuszczalny. Projekt prezydenta, który został złożony pani marszałek, nie miał nawet pierwszego czytania. To, co się dzieje w Sejmie, jest sytuacją skandaliczną” – mówił Lewandowski.
Stąd niedoszły protest nie miał być przeciwko rządowi, bo ten, a osobliwie wicepremier Sasin, nie ma z „3xP” nic wspólnego. Koniec, kropka. Czyżby za całym złem, przeciwko któremu „Solidarność” miała demonstrować, stała UE, Rosja i marszałek Elżbieta Witek? Dlatego wysuwam wniosek – absolutnie bez dawania w szyję – że miał być to marsz poparcia dla rządu, tylko sytuacyjnie odłożony. Z przyczyn wojennych.
Wrócę do zdjęcia z karczmy piwnej i zapytam: czy te „szczere mordy” mogą kłamać? Chyba nie... Ale ustawiać się to już całkiem inna sprawa. Można pogadać.
Czytaj też: Dobre rady, czyli jak pomóc rządowi przetrwać sezon grzewczy