Kraj

Tragedia w Przewodowie. Duda: Trwają przygotowania do pochówku ofiar

Przewodów, woj. lubelskie. 16 listopada 2022 r. Przewodów, woj. lubelskie. 16 listopada 2022 r. Paweł Wodzyński / East News
„Nikt na świecie nie ma 100 proc. pewności, co się tam wydarzyło. Ja też nie mam” – powiedział Wołodymir Zełenski w czwartek podczas wideokonferencji Bloomberg New Economy Forum w Singapurze. Wcześniej prezydent Ukrainy twierdził, że w Przewodowie upadły rosyjskie rakiety.

Agencja Associated Press, która jako pierwsza informowała we wtorek o uderzeniu pocisku w Przewodowie, w środę rano pisze o efektach wstępnych ustaleń – ze źródeł agencji wynika, że był to ukraiński pocisk wystrzelony w nadlatującą rosyjską rakietę.

Ukraina: Jesteśmy gotowi dać dowód

Jesteśmy gotowi przekazać dowody na rosyjską odpowiedzialność napisał w środę sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ołeksij Daniłow, opowiadając się za wspólnym zbadaniem incydentu z rakietą w Przewodowie. Dodał, że jego kraj oczekuje od partnerów informacji, na podstawie których wysnuto wniosek, że to rakieta obrony powietrznej Ukrainy.

Jak podaje CNN, Ukraińskie wojsko przekazało USA i innym sojusznikom, że próbowało przechwycić rakietę w pobliżu miejsca eksplozji w Polsce.

„To nie była nasza rakieta” powiedział w środę popołudniu o pocisku prezydent Zełenski. Dodał, że we wtorek wieczorem odebrał raport od przywódcy sił powietrznych ukraińskiej armii i nie ma wątpliwości, że to nie był ani ukraiński pocisk, ani ukraiński atak rakietowy.

Prezydent USA Joe Biden zakwestionował zdanie Zełenskiego. „To nie są dowody” powiedział dziennikarzom w Białym Domu.

Zełeński zmienia zdanie

Tymczasem już w czwartek prezydent Ukrainy zmienił zdanie w sprawie eksplozji pocisku w Przewodowie. „Nikt na świecie nie ma 100 proc. pewności, co się tam wydarzyło. Ja też nie mam” powiedział Zełenski podczas wystąpienia w ramach wideokonferencji Bloomberg New Economy Forum w Singapurze.

To wyraźna zmiana stanowiska, gdyż wcześniej prezydent Ukrainy powiedział: „Jestem pewny, że była to rosyjska rakieta”. W czwartkowym wystąpieniu wyraził też wdzięczność, że Ukraina nie jest obwiniana o to zdarzenie, „ponieważ walczy z rosyjskimi rakietami, broniąc naszego terytorium”.

W piątek na miejscu tragedii pojawili się ukraińscy eksperci. „Będziemy kontynuować naszą współpracę w sposób otwarty i konstruktywny, tak, jak robią to najbliżsi przyjaciele" powiedział szef ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeba.

Prezydent w Przewodowie

Andrzej Duda udał się w czwartek do Przewodowa, by obejrzeć miejsce, w którym zginęło dwóch obywateli Polski. „To bardzo, bardzo trudny moment dla rodzin, to jest trudny moment dla tej miejscowości, dla całej społeczności tutaj” mówił.

Prezydent spotkał się też z pracującymi na miejscu ekspertami. Jak przekazał na briefingu prasowym prezydent, czynności będą trwały jeszcze być może kilkadziesiąt godzin, ponieważ śledczy wciąż wydobywają szczątki rakiety i zbierają ślady.

Dodał, że trwają przygotowania ofiar do pochówku. „Mam tylko jedną prośbę bo przed chwilą rozmawiałem z najbliższymi jednej z ofiar tego zdarzenia prosiłbym o uszanowanie prywatności, o uszanowanie tych uroczystości pogrzebowych jako uroczystości prywatnych. Rodziny bardzo proszą, że chciałyby pożegnać się ze swoimi najbliższymi w spokoju. Prosiłbym, żebyście państwo wzięli to pod uwagę” zaapelował prezydent Duda.

Prokuratura zbada tragedię w Przewodowie

Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera zapowiedział w czwartek, że prokuratura przeprowadzi śledztwo ws. zdarzenia w Przewodowie. „Prezydent Andrzej Duda nie widzi przeszkód co do uczestnictwa obserwatorów ukraińskich, natomiast to wymaga zgodności z procedurami sojuszniczymi i polskiego wymiaru sprawiedliwości” wyjaśnił.

Duda: To najprawdopodobniej nieszczęśliwy wypadek

Nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę” powiedział w środę w południe prezydent Andrzej Duda, dodając, że rakieta, która uderzyła w Przewodów, nie była wymierzona w nasz kraj. „Najprawdopodobniej była to rakieta produkcji rosyjskiej, wyprodukowana w latach 70. Nic nie wskazuje na to, że została wystrzelona przez siły rosyjskie” mówił, wskazując, że najpewniej był to nieszczęśliwy wypadek. „Wiele wskazuje na to, że była to rakieta, która służyła obronie przeciwrakietowej Ukrainy” dodał.

Jak powiedział prezydent, „wstępne oględziny na miejscu wskazują, że nie doszło tam do klasycznej eksplozji rakiety, tylko był to efekt jej upadku, być może w połączeniu z eksplozją paliwa, które pozostawało”.

Z kolei premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że wszystkie rozmowy prowadzone przez Polskę świadczą o działaniu Sojuszu, w którym się znajdujemy. „Większość dowodów przez nas zebranych pokazuje, że na tej ścieżce eskalacyjnej być może uruchomienie art. 4 tym razem nie będzie niezbędne. Ale ten instrument cały czas jest w naszych rękach i dopiero podejmiemy decyzję” dodał premier, odnosząc się do art. 4 traktatu północnoatlantyckiego.

„Badania cały czas trwają, ale z informacji, które mamy i które mają nasi sojusznicy, wynika, że prawdopodobnie była to rakieta S-300 wyprodukowana w ZSRR” powiedział prezydent podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Biorą w nim udział m.in. premier Morawiecki, marszałek Senatu Tomasz Grodzki i marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

„Nie mogę mówić o szczegółach, zwłaszcza merytorycznych” przekazał prezydent Duda po spotkaniu RBN. Wyjaśnił, że w trakcie posiedzenia odbyła się dyskusja, wszystkie osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo zabrały głos. Wszyscy przedstawiciele ugrupowań politycznych także, zadali pytania, była runda odpowiedzi. „Chcę bardzo mocno podkreślić, że wszystkie kwestie zostały wyjaśnione. Była to dyskusja bardzo szczera i odpowiedzialna” stwierdził Andrzej Duda.

Czytaj też: Dziwna powściągliwość informacyjna władzy ws. Przewodowa. Kompleksy? To źle wróży

Morawiecki: Wszyscy jesteśmy z Przewodowa

„Nie znamy dokładnych przyczyn tragedii w Przewodowie, ale znamy przyczynę podstawową. To agresja Rosji na Ukrainę” powiedział podczas wystąpienia w Sejmie w środę popołudniu premier Mateusz Morawiecki. I dodał: „Rosja wie, że tę wojnę przegrywa. Jedyne co jej zostało to kłamstwa, propaganda, rozsiewanie zamętu i strachu. Dlatego nie możemy się bać. Naszą bronią jest odwaga i solidarność. Te dwie wartości dzięki którym Polacy pokonali niejedną dziejową przeszkodę”.

Premier przekonywał, że Polska była gotowa na taki scenariusz, jak pocisk na terytorium kraju. „Kilka tygodni temu przeprowadzaliśmy głęboką analizę z generałami, szefami służb. Wiedzieliśmy, że ryzyko takiego zdarzenia jest duże, rosnące” stwierdził.

Po czym zaapelował do opozycji o „zakopanie topora wojennego”. „Nasze spory są nieważne wobec zagrożenia Rzeczypospolitej. Wszyscy tworzymy jedną partię polskiej racji stanu” powiedział Morawiecki.

Biden: Wynik działań ukraińskiej obrony przeciwlotniczej

Joe Biden potwierdził w środę, że eksplozja była wynikiem działań ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, przekazał Reuters. Wcześniej, po spotkaniu z liderami NATO i G7 na Bali, pytany, czy jest zbyt wcześnie na stwierdzenie, że rakieta, która spadła na Przewodów, została wystrzelona z Rosji, odparł m.in.: „są wstępne informacje, które temu przeczą”. Amerykański prezydent dodał, że nie będzie o tym ostatecznie przesądzał, dopóki nie zakończą się ustalenia, jednak „to mało prawdopodobne z punktu widzenia trajektorii”. Relacjonując spotkanie z zachodnimi liderami, stwierdził zaś: „Uzgodniliśmy, że będziemy wspierać polskie śledztwo w sprawie wybuchu. (…) Potem wspólnie określimy nasze następne kroki”.

Do „najwyższej ostrożności” w ocenie pochodzenia pocisku, który spadł w Przewodowie, wezwała też Francja. Cytowany przez CNN wojskowy NATO zapewnił, że nad Polską krążą samoloty Sojuszu, które monitorują sytuację. Jak ocenił, „wiele krajów ma ten sam rodzaj pocisku, więc jego identyfikacja niekoniecznie pozwoli stwierdzić, kto za tym stoi”.

Czytaj też: Incydent czy atak? Co już wiemy o wybuchu pocisków w Przewodowie?

Tymczasem sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział w środę: „Ukraina nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność, ponieważ nadal prowadzi nielegalną wojnę przeciw Ukrainie”.

W czwartek prezydent USA odpowiedział krótko na informacje Ukraińców: „To nie jest dowód”.

Szef CIA w Polsce

William Burns, dyrektor CIA, przyjechał w środę do Polski. Do Warszawy, gdzie rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą i ministrem spraw wewnętrznych Mariuszem Kamińskim, dotarł z Kijowa, w którym był w momencie, gdy Rosja przypuściła największy od początku wojny atak rakietowy na Ukrainę.

Spotkanie ambasadorów NATO

Tymczasem jak poinformował prezydent Litwy, Andrzej Duda przekazał mu, iż Polska poprosi o aktywowanie art. 4 traktatu północnoatlantyckiego, który przewiduje konsultacje sojuszników w sprawie zagrożenia bezpieczeństwa. Kwestia ta będzie omawiana w środę 16 listopada przez ambasadorów NATO. Dyplomata cytowany przez „Guardiana” zapowiada, że Sojusz będzie działał ostrożnie i potrzebuje czasu, by ustalić wszystkie okoliczności zdarzenia.

Liderzy NATO i G7 są obecnie na szczycie G20 na Bali. Przywódcy Unii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Kanady, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii Włoch i USA wydali w nocy z 15 na 16 listopada wspólne oświadczenie, potępiając „barbarzyńskie ataki Rosji” na infrastrukturę krytyczną (we wtorek na Ukrainę spadło ok. setki rakiet, najwięcej od początku wojny). Dalej czytamy: „Rozmawialiśmy o wybuchu, do którego doszło we wschodniej Polsce, w pobliżu granicy z Ukrainą. Oferujemy pełne wsparcie i pomoc w toczącym się w tej sprawie dochodzeniu w Polsce. Pozostajemy w bliskim kontakcie w celu ustalenia dalszych kroków. Potwierdzamy nasze niezłomne wsparcie dla Ukrainy i ukraińskiego narodu w obliczu rosyjskiej agresji, a także nieustanną gotowość do tego, by pociągnąć Rosję do odpowiedzialności za jej bezczelne ataki na ukraińskie społeczeństwo”.

Prezydent Andrzej Duda na środę rano zapowiedział zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, gremium z udziałem polityków opozycji. „Chciałbym zaprosić przedstawicieli całej klasy politycznej. Chodzi o to, żebyśmy działali w sposób przemyślany i rozważny” – powiedział.

Czytaj też: Co spadło na Przewodów? Trzy możliwości

Morawiecki: Opierajmy się na faktach

Premier Mateusz Morawiecki wystąpił prawie pół godziny po północy 16 listopada, ale nie podał żadnych nowych informacji. Potwierdził wcześniej ujawnione decyzje BBN i rządu: podniesienie gotowości wybranych oddziałów sił zbrojnych (przede wszystkich związanych z monitorowaniem przestrzeni powietrznej) oraz wszystkich innych służb, policji, straży granicznej, straży pożarnej i służb specjalnych, • podjęcie analiz i konsultacji dotyczących ewentualnego uruchomienia art. 4 traktatu o Pakcie Północnoatlantyckim, zakładającego konsultacje sojuszników w obliczu niebezpieczeństwa, oraz • wezwanie do MSZ ambasadora Rosji.

Morawiecki nie dodał też nic nowego o samym zdarzeniu. Powiedział, że „kilka kilometrów od granicy doszło do eksplozji, w której dwójka naszych rodaków straciła życie”. Premier wyraził współczucie dla rodzin ofiar wybuchu i zapewnił, że państwo nie zostawi ich samych sobie. „Pracujemy nad ustaleniem przyczyn zdarzenia i wszystkiego, co się stało”, stwierdził i poinformował, że Polska zaprosiła do kraju międzynarodowych ekspertów. Morawiecki mówił też o swoich konsultacjach m.in. z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem i europejskimi premierami, którzy mieli go zapewnić o swojej solidarności.

„Apeluję do wszystkich Polaków o spokój. Bądźmy rozważni, nie dajmy sobą manipulować. Musimy kierować się powściągliwością i opierać się na faktach” powiedział na koniec krótkiego wystąpienia Morawiecki. „Apeluję do klasy politycznej o powściągliwość i odpowiedzialność. Musimy pokazać, czym jest jedność i polska racja stanu”. Zdaniem Morawieckiego musimy być przygotowanie na fake newsy i ataki na polu propagandowym. „Chaos to broń, którą posługuje się Moskwa. Nie możemy ulec tym manipulacjom. Musimy być razem, razem jesteśmy bezpieczni, razem nie damy się zaskoczyć, razem jesteśmy silni” zakończył premier.

Nieco dalej poszedł prezydent Andrzej Duda, który wystąpił po premierze. Potwierdził, że Polacy „zginęli w wybuchu najprawdopodobniej rakiety”. Potem dodał, iż „wiemy, że we wtorek trwał rosyjski atak, ale nie mamy jednoznacznych dowodów na to, kto wystrzelił tę rakietę”. Rakieta według prezydenta była „najprawdopodobniej produkcji rosyjskiej”.

To prezydent rozmawiał dziś z przywódcami naszych najważniejszych sojuszników: prezydentem USA Joe Bidenem, premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem i kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Biden miał zapewnić Dudę, że USA dotrzymują zobowiązań i stoją na straży naszego bezpieczeństwa. Obiecał też udział amerykańskich ekspertów w wyjaśnianiu przyczyn tragedii.

Przewodów, 16 listopada 2022 r.WoW - Wolski o Wojnie/FacebookPrzewodów, 16 listopada 2022 r.

MSZ: pocisk produkcji rosyjskiej

Przypomnijmy: jak doniosła we wtorek wieczorem Associated Press, Rosja uderzyła ostatniej doby w ukraińskie obiekty energetyczne największą jak dotąd salwą pocisków. Amerykański urzędnik, z którym rozmawiała agencja, powiedział, że pociski trafiły do Polski, zabijając dwie osoby w rejonie Przewodowa w powiecie hrubieszowskim.

Premier Mateusz Morawiecki zwołał we wtorek w trybie pilnym Komitet Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych. Rzecznik rządu Piotr Müller po trzygodzinnym posiedzeniu BBN ograniczył się do krótkiego komunikatu. Stwierdził, że w powiecie hrubieszowskim doszło do eksplozji, która zabiła dwóch obywateli. Służby na miejscu sprawdzają, co konkretnie się wydarzyło, na razie władze zdecydowały o podwyższeniu gotowości bojowej niektórych jednostek wojskowych i służb (rzecznik nie podał, których konkretnie). Rząd weryfikuje też, czy istnieją przesłanki zastosowania art. 4 NATO.

Szef BBN Jacek Siewiera dodał, że prezydent odbył rozmowę z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Według Siewiery trwają intensywne kontakty z sojusznikami, także z Amerykanami (w tym doradcą ds. bezpieczeństwa prezydenta USA Jakiem Sullivanem). Późnym wieczorem Andrzej Duda rozmawiał z Joe Bidenem – amerykański prezydent zapewnił o solidarności i „niezachwianych zobowiązaniach USA wobec NATO”.

W nocy polski MSZ wydał komunikat, według którego 15 listopada „zaobserwowano wielogodzinny zmasowany ostrzał całego terytorium Ukrainy i jej infrastruktury krytycznej prowadzony przez siły zbrojne Federacji Rosyjskiej”. Komunikat potwierdza, że „o godz. 15:40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej”. W związku z tym zdarzeniem szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau wezwał ambasadora Rosji do MSZ z „żądaniem niezwłocznego przekazania szczegółowych wyjaśnień”.

Pentagon: Nie możemy tego potwierdzić

Polskie Radio Lublin już wcześniej podało, że w miejscowości Przewodów przy granicy z Ukrainą dwie osoby zginęły w wybuchu ciągnika. Do zdarzenia doszło na terenie suszarni zbóż ok. godz. 15:40. Na miejscu stawił się wojewoda lubelski Lech Sprawka.

Amerykański Pentagon oświadczył, że nie może potwierdzić tych doniesień, ale traktuje je poważnie. Jego rzecznik Patrick Ryder komentował w czasie wtorkowego briefingu: „Jesteśmy świadomi doniesień prasowych o uderzeniu dwóch pocisków w Polskę, niedaleko granicy z Ukrainą. Na razie możemy powiedzieć, że nie mamy żadnych raportów potwierdzających te doniesienia. Będziemy dalej analizować sytuację”.

„Z naszych informacji wynika, że eksplozja nastąpiła tuż przy urządzeniu, gdzie pracownicy firmy ważą ziarno – podał Jacek Brzuszkiewicz z „Gazety Wyborczej”. – Ofiary wybuchu to brygadzista, pracownik firmy, i jeden z rolników, który przywiózł tam po południu kukurydzę. Obaj zginęli na miejscu. Murowany budynek, gdzie znajdowała się waga, został całkowicie zniszczony. Podobnie jak ciągnik rolniczy z przyczepą”.

Wolontariusz z powiatu hrubieszowskiego, z którym reporterzy gazety rozmawiali po godz. 19, przekazał, że znajomi z okolic Przewodowa powiedzieli mu o „dziwnym spadającym na ziemie przedmiocie” krótko przed eksplozją. „Chwilę potem całą okolicą wstrząsnął potężny wybuch” – dodał.

Rosyjskie rakiety czy ukraińskie pociski?

Zdaniem części analityków celem ataku mógł być Lwów – rakiety, które spadły na Polskę, mogły zostać zestrzelone przez ukraińską obronę antyrakietową.

Marek Świerczyński, szef działu bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych Polityki Insight, uważa, że w obecnej sytuacji (rozmawiamy we wtorek o godz. 20:35) niewiele można powiedzieć. – Poza tym, że nastąpił jakiś incydent, którego charakter jest nie do końca jasny. Wiemy tyle, że amerykańskie media, powołując się na anonimowe źródła wywiadowcze, podają, że na terytorium Polski spadły dwa pociski. Nie wiemy, czy były to rosyjskie rakiety czy ukraińskie pociski obrony przeciwlotniczej używane w czasie odpierania rosyjskiego ataku – mówi Świerczyński.

I dodaje: – Jeżeli – co należy podkreślić wielkimi literami – potwierdzi się, że na terytorium naszego kraju spadły rosyjskie rakiety i zginęli przez to polscy obywatele, to sytuacja będzie bardzo poważna. Natomiast pozostanie pytanie, czy rakiety te spadły celowo lub – co bardziej prawdopodobne – nie celowo. W tym momencie mamy masę niejasności i lepiej powiedzieć pół słowa za mało niż za dużo.

Zełenski: To bardzo istotna eskalacja

Na doniesienia zareagował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. „Terror nie ogranicza się do naszych granic narodowych” – powiedział na opublikowanym nagraniu, dodając, że rosyjskie rakiety uderzyły w Polskę. „Wystrzelić rakiety na terytorium NATO. To rosyjski atak rakietowy na zbiorowe bezpieczeństwo! To bardzo istotna eskalacja. Musimy działać” – dodał.

Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba wezwał do zwołania szczytu NATO w celu powstrzymania rosyjskich ataków. Ponowił też prośbę o wysłanie do jego krajów myśliwców, gdyż, jak stwierdził, „ochrona ukraińskiego nieba oznacza ochronę NATO”. „Ukraina potwierdza swoją pełną solidarność z Polską i jest gotowa udzielić wszelkiego niezbędnego wsparcia. Zbiorowa reakcja na rosyjskie działania musi być twarda i oparta na pryncypiach” – dodał.

Z kolei Mychajło Podolak, doradca Zełenskiego, napisał na Twitterze: „Uderzenia na terytorium Polski to nie przypadek, ale celowo zaplanowane »przywitanie« z Rosji, udawana »pomyłka«. Dzieje się tak, gdy zło pozostaje bezkarne, a politycy angażują się w »pacyfikację« agresora. Rosyjski reżim terrorystyczny musi zostać powstrzymany. Kondolencje dla zmarłych”.

Tusk: Wszyscy musimy być zjednoczeni i solidarni

O zjednoczenie zaapelował Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej. „W sytuacji zagrożenia, niezależnie od wewnętrznych sporów i różnic, wszyscy musimy być zjednoczeni i solidarni. W tej trudnej chwili będziemy razem” – napisał na Twitterze.

Rosja zaprzeczyła, że jej rakiety spadły na Polskę

Rosyjskie ministerstwo obrony zaprzeczyło, jakoby ich pociski przedostały się do Polski. „Wypowiedzi polskich mediów i urzędników o rzekomym upadku »rosyjskich« rakiet w rejonie Przewodowa są celową prowokacją mającą na celu eskalację sytuacji. Rosyjskie rakiety nie zaatakowały celów w pobliżu ukraińsko-polskiej granicy państwowej. Opublikowane przez polskie media szczątki z miejsca zdarzenia we wsi Przewodów nie mają nic wspólnego z rosyjską bronią”.

Czytaj też: „Coś tam poleciało w Polskę. Najwyższy czas!”, „To nie my”. Kreml i komentatorzy o wybuchu pocisków w Przewodowie

AP: Rosyjskie rakiety spadły na Polskę. Świat reaguje

Do sprawy odnoszą się przedstawiciele kolejnych krajów.

Premier Łotwy ogłosił, że w środę zwoła nadzwyczajne posiedzenie w celu oceny sytuacji w zakresie bezpieczeństwa po doniesieniach o rakietach, które miały spaść na terytorium Polski. Tymczasem minister obrony Łotwy Artis Pabriks oświadczył w środę rano w telewizji, że sytuacja bezpieczeństwa w jego kraju nie zmieniła się, mimo wybuchu w Polsce.

„Widzieliśmy te raporty z Polski i współpracujemy z polskim rządem, aby zebrać więcej informacji. W tej chwili nie możemy potwierdzić doniesień ani żadnych szczegółów. Ustalimy, co się stało i jakie będą odpowiednie dalsze kroki” – napisała rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Adrienne Watson.

„Uderzenie rakiet uważamy za potwierdzone, bo dzisiaj odbywało się robocze spotkanie w ramach grupy V4 z dowódcą polskiej armii, który wyjechał, by zająć się sytuacją w Polsce” – powiedziała minister obrony Czech Jana Czernochova, cytowana przez czeski serwis Denikn.cz. „Uznaję to za eskalację sytuacji, nawet jeśli był to błąd, prowokacja czy świadoma decyzja, zwłaszcza w powiązaniu z tym, co dzisiaj wydarzyło się w Kijowie” – dodała, powołując się na informacje od dowódców czeskiej armii.

Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock poinformowała, że jej kraj monitoruje doniesienia o rosyjskich rakietach przelatujących nad naszym krajem, dodając, że jest w kontakcie z Polską i innymi członkami NATO. „Moje myśli są z Polską, naszym bliskim sojusznikiem i sąsiadem” – napisała na Twitterze.

„Moje kondolencje dla naszych polskich braci w broni. Zbrodniczy reżim rosyjski wystrzelił rakiety, które są wymierzone nie tylko w ukraińskich cywilów, ale także wylądowały na terytorium NATO w Polsce. Łotwa w pełni stoi po stronie polskich przyjaciół i potępia tę zbrodnię” – napisał Artis Pabriks, minister obrony Łotwy.

„Ostatnie wiadomości z Polski są niepokojące. Prowadzimy ścisłe konsultacje z Polską i innymi sojusznikami. Estonia jest gotowa do obrony każdego centymetra terytorium NATO. Jesteśmy w pełnej solidarności z naszym bliskim sojusznikiem Polską” – to z kolei komunikat estońskiego ministerstwa spraw zagranicznych.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama