Kraj

Folwark milczący

Sprawa Tomasza Lisa. Jacek Żakowski: Muszę te pytania postawić

„Stawką tego sporu nie jest Tomasz Lis, lecz przyszłość kultury politycznej i relacji społecznych w Polsce”. „Stawką tego sporu nie jest Tomasz Lis, lecz przyszłość kultury politycznej i relacji społecznych w Polsce”. Arkadiusz Hapka
Rafał Kalukin opisał w „Polityce” sprawę Tomasza Lisa. Gdyby „sprawa” miała oczy, toby się za cholerę w kalukinowym lustrze nie poznała. Problemy są dwojakie. Faktyczne, które można sprostować (część umieszczam w tabelce), i intelektualne (o nich jest ten tekst).
„Skoro Lis był przez lata aż takim potworem, że nie jest godny, by komentować polską politykę, dlaczego nie było zbiorowych protestów, petycji, masowych odejść?”Andrzej Hulimka/Forum „Skoro Lis był przez lata aż takim potworem, że nie jest godny, by komentować polską politykę, dlaczego nie było zbiorowych protestów, petycji, masowych odejść?”

Wiele osób w mediach ma powód, by czuć niechęć do Tomasza Lisa. Byli podwładni – bo miał jako szef twardą rękę i niewyparzony język. Gwiazdy – bo nikt inny nie zdobył trzykrotnie tytułu Dziennikarza Roku. Ogół – bo nikt nie zajmował tak długo tak pożądanych i lukratywnych dziennikarskich posad. Dziennikarska lewica – bo ją dyskwalifikował, stojąc murem za Tuskiem i Balcerowiczem. Feministki – bo jest wyrazistym macho. Młodzi – bo jest symbolem zapierdolu i wyzysku Zetów przez Boomerów. Starsi – bo wyprzedził ich w wyścigu na szczyty. Szefowie koncernów – bo musieli szukać pretekstów, aby się z nim rozstawać, ulegając politycznym presjom. Wreszcie pracownicy pisowskich mediów – bo wali w tę władzę tweetami 24/7/365.

Na tle dziennikarskiej biedy i mitręgi, które rosną od dekad, Tomasz Lis jako tłusty kot, który zawsze spadał na cztery łapy, stanowi figurę wprost prowokującą, by się z nim rozprawić. Dużo więcej o Lisie nie mam do powiedzenia, bo prywatnie nigdy nie staliśmy się kolegami, choć przez dwie dekady byliśmy kolegami po fachu, spotykającymi się w piątkowym „Poranku TOK FM”. Wnikliwych odsyłam do jego 12 – zawsze bestsellerowych – książek i do Google pełnego pomyj, które się na niego wylały.

Nie ma nic zaskakującego w tym, że kiedy Tomasz Lis – jak mi pisał – dostał „dzidę w plecy”, trudno jest znaleźć w mediach kogoś, kto by chciał publicznie kwestionować błyskawicznie wydany wyrok śmierci cywilnej. To sprawia, że gotów jestem o „sprawę Lisa” spierać się nie tylko z Kalukinem i szefami TOK FM, ale też z redaktorami POLITYKI, którzy tekst

Polityka 45.2022 (3388) z dnia 31.10.2022; Polityka; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Folwark milczący"
Reklama