Nieszczerzy suflerzy
Nieszczerzy suflerzy. „Doradcy” opozycji prowadzą ją prosto do wyborczej klęski
Dziennikarze, publicyści, politologowie, prawnicy, ekonomiści, specjaliści od wizerunku – wszyscy oczywiście spoza pisowskiej bańki – chętnie dzielą się z opozycją, głównie Platformą Obywatelską, swoimi opiniami i przestrogami. Problem w tym, że są one często politycznie chybione, nielogiczne, z ukrytymi intencjami. Można odnieść wrażenie, że jeżeli wygrana antyPiSu ma się odbyć w niewłaściwej zdaniem suflerów konfiguracji, to może lepiej, żeby nadal rządziła Zjednoczona Prawica, bo wtedy przynajmniej nikt ponad miarę nie wyrośnie. Poza tym część „konsultantów” opozycji wyraźnie jeszcze nie rozstrzygnęła, czy większą satysfakcję sprawi im przegrany Kaczyński, czy może jednak – na zasadzie wstydliwej przyjemności – upokorzony Tusk.
Warto przyjrzeć się typowym poradom dla opozycji, wybranym z tych, które najczęściej pojawiają się w przestrzeni publicznej, a ich autorzy odnajdą się w tym tekście.
Jeden blok opozycji do Sejmu to wielki błąd. Wyborcy się zniechęcą, zostaną w domu, bo PiS trzeba pokonać ładnie, tożsamościowo, od razu z uwzględnieniem poglądów na wszystko. Jeśli jednak wsłuchać się dokładniej w takie opinie, to widać, że chodzi o to, iż najsilniejszą partią takiej jednej listy byłaby Platforma. Gdyby pod 30 proc. miał na przykład Szymon Hołownia, atmosfera wokół jednego bloku byłaby zupełnie inna. Zatem to nie sama idea wspólnego startu jest ogólnie zła, ale to, że całością zarządzać miałaby PO. Kolejna sugestia jest taka, że powinny być dwie listy opozycji, czyli Hołownia z Kosiniakiem i Tusk z Czarzastym. Ta rada jest dawana z pełną świadomością, że taki wariant nie powstanie, i chyba o to chodzi. W efekcie postulat odstąpienia od jednej listy prowadzi de facto do trzech, a najpewniej czterech list.