Tajne przez poufne
Maile ze skrzynki Dworczyka. Tak PiS „robi politykę” i swoje gejmczendżery
Załatwianie rodzinie i znajomym intratnych stanowisk w instytucjach publicznych, instruowanie dziennikarzy, jak i o czym mają pisać, manipulowanie opinią publiczną, marnotrawienie publicznych środków, ujawnianie tajemnic państwowych, szykowanie ataków na oponentów politycznych, sędziów oraz media, a do tego: kolesiostwo, lizusostwo i wielopoziomowe fuszerstwo. To obraz, jaki wyłania się z tzw. maili Dworczyka, czyli wyciekającej od ponad roku korespondencji najważniejszych osób w państwie, wykradzionej ze skrzynki bliskiego współpracownika Mateusza Morawieckiego i zarazem szefa jego kancelarii. Teraz doszło kolejne źródło: wiadomości ze skrzynki Daniela Obajtka, prezesa Orlenu.
Tylko w ostatnim tygodniu z maili władzy można się było dowiedzieć m.in. o tym, jak minister Dworczyk instruował swoich ludzi, aby podczas konferencji prasowej „zaatakowali »Fakt«”, skąd w 2016 r. w radzie nadzorczej Polskiego Radia znalazł się Artur Kubaj (kilka dni wcześniej zabiegał o to u Joachima Brudzińskiego), jak krewniak szefa Orlenu („Cześć kuzyn”) szukał pracy dla siebie i swojego znajomego albo skąd w KPRM znalazł się „rycerz ochotnik” – jak sam siebie określał – szukający zajęcia historyk, który dwa miesiące po wymianie listów z Michałem Dworczykiem został… dyrektorem Biura Ochrony Informacji.
Mówiąc językiem prezesa Kaczyńskiego, lektura tych maili jest porażająca. Jak to się zatem dzieje, że tak gigantyczna afera, która obnaża patologię państwa PiS, przechodzi niemalże bez echa: interesuje się nią ledwie kilku dziennikarzy i nawet opozycja – jak przyznają jej przedstawiciele – straciła do niej serce?
Fachowcy
Cofnijmy się do początku. Jest 4 czerwca 2021 r., data symboliczna, święto wolności i praw obywatelskich.