Po co Tuskowi aborcja
Po co Tuskowi aborcja? Lider PO wywraca stolik, bo ma plan
Polityk, który przez lata był wzorem pragmatyzmu i ostrożności, wychodzi przed szereg i ogłasza nie tylko odrzucenie przez największą centrową partię aborcyjnego status quo ante (czyli tzw. kompromisu aborcyjnego podeptanego przez Jarosława Kaczyńskiego w październiku 2020 r.), ale czyni liberalizację aborcji podstawowym kryterium zarówno ewentualnych rozmów koalicyjnych opozycji, jak też obecności polityków i polityczek na listach wyborczych PO. Liberalne media zareagowały na tę deklarację z entuzjazmem. Pisowska propaganda uznała ją z kolei za potwierdzenie wygodnej dla siebie diagnozy, że „Platforma skręca na lewo”. Ludzie z najbliższego otoczenia Tuska nazwali jego wypowiedź „odważnym i przełomowym wyborem europejskiego centrum” (faktycznie, nawet zachodnioeuropejska chadecja i konserwatyści są już po stronie legalizacji aborcji do 12. tygodnia), a nawet „epifanią (Objawieniem, Dobrą Nowiną) wolności”. Ucinając jednocześnie pytania dziennikarzy o polityczne czy taktyczne znaczenie tej deklaracji, choćby we wciąż trwającej rozgrywce Donalda Tuska z Rafałem Trzaskowskim.
Krótka historia aborcyjnych praw
Zaskoczenie deklaracją Tuska jest zrozumiałe. Po traumatycznym doświadczeniu wyborczej klęski jego Kongresu Liberalno-Demokratycznego w 1993 r. późniejszy przewodniczący Platformy Obywatelskiej stał się w kwestiach idei czy wizji nadzwyczaj ostrożny. Zarządzając twardą ręką frakcjami liberałów i konserwatystów w PO, przez wiele lat wpajał obu stronom niechęć do wojen kulturowych, które najbardziej zagrażają właśnie partiom centrowym. Cały okres rządów PO definiowało i stabilizowało narzucone przez Tuska ostrożne status quo zarówno w kwestii aborcji, jak też związków homoseksualnych.
Później jednak – paradoksalnie za czasów uważanego za bardziej od Tuska konserwatywnego Schetyny – pojawił się w Platformie program Kompromis plus (pisany m.