Kraj

Morawiecki przedstawił „tarczę solidarnościową”. Ma chronić przed wzrostem cen energii

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Krzysztof Ćwik / Agencja Wyborcza.pl
Zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych, wsparcie dla najbardziej energochłonnych firm oraz możliwość podpięcia źródła odnawialnego do sieci przez przedsiębiorców – to założenia „tarczy solidarnościowej”.

„Wiem, że jest wysoka inflacja, ale chcemy ją udusić” – powiedział premier, przedstawiając „tarczę solidarnościową”. Jednym z jej założeń jest zamrożenie cen energii dla wszystkich gospodarstw domowych do poziomu 2 tys. kWh rocznie. Zdaniem Morawieckiego ma to zagwarantować oszczędność nawet 150 zł miesięcznie w porównaniu z ofertami firm energetycznych.

W gospodarstwach, w których jest przynajmniej jedna osoba niepełnosprawna, oraz takich, gdzie jest co najmniej trójka dzieci, limit będzie wyższy – 2,6 tys. kWh rocznie.

Najbardziej energochłonne firmy mają dostać wsparcie na poziomie 5–6 mld zł. Będą nim objęte huty, a także producenci szkła, ceramiki i azotów. Pieniądze będą wypłacane za pośrednictwem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Program ma wystartować jeszcze w tym roku, choć potrzebuje notyfikacji Komisji Europejskiej.

„Wielu przedsiębiorców pyta o możliwość podpięcia źródła odnawialnego do sieci. Zapewnimy to od przyszłego roku” – dodał premier. Zapowiedział też obowiązkową oszczędność energii elektrycznej w administracji o 10 proc. od 1 października.

Czytaj też: Czekają nas drastyczne podwyżki cen prądu

Wpadliśmy w spiralę cenową

Powodów spirali cenowej na rynku energii jest kilka. „Najważniejszy jest brak paliwa. Polskie elektrownie węglowe jeszcze niedawno nie wiedziały, co robić z zalegającym węglem, bo pandemia ograniczyła popyt na prąd, a umowy z kopalniami zmuszały je do odbioru czarnego złota” – pisał na naszych łamach Adam Grzeszak. „Teraz sytuacja się odwróciła – popyt na energię w Polsce i za granicą wzrósł, a embargo na rosyjski węgiel sprawiło, że paliwa zaczęło dramatycznie brakować. Bo nasze elektrownie intensywnie go spalały, by wykorzystać wysokie europejskie ceny, i eksportowały energię, a i w Polsce wzrosło zapotrzebowanie”.

Poza tym, jak zauważył, polskie elektrownie węglowe są mocno wysłużone i często ulegają awariom. „Ostatnio dopadła je istna plaga awarii, co sprawiło, że bilans zaczął trzeszczeć, ceny na giełdzie energii skoczyły i konieczny był import. Eksperci podejrzewają, że część tych awarii jest symulowana – po prostu elektrownie chcą zachować węgiel na cięższe czasy. Cała ta operacja sprawiła, że dziś energia w Polsce nagle zrobiła się jedną z najdroższych w Europie, a to oczywiście przełoży się na nasze rachunki”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Jak portier związkowiec paraliżuje całą uczelnię. 80 mln na podwyżki wciąż leży na koncie

Pracownicy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego od początku roku czekają na wypłatę podwyżek. Blokuje je Prawda, maleńki związek zawodowy założony przez portiera.

Marcin Piątek
20.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną