Prezydent Andrzej Duda wciąż nie wyznaczył sędziów do Izby Odpowiedzialności Zawodowej (zastąpiła Izbę Dyscyplinarną), więc zapowiadane sprawy osądzi troje sędziów tymczasowych Izby i dwaj neosędziowie – wszyscy wyznaczeni przez pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską.
Sędziowie, którzy mają być w nowej Izbie osądzeni, stosowali wyroki trybunałów w Strasburgu i Luksemburgu: uchylali orzeczenia z udziałem neosędziów, odmawiali zasiadania z nimi w składach sądzących. Tymczasem jednym z warunków otrzymania przez Polskę pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy jest to, aby sędziowie nie mogli być karani za stosowanie wyroków międzynarodowych trybunałów. Innym – przywrócenie zawieszonych sędziów do orzekania.
Są wątpliwości, czy nowa Izba – podobnie jak jej poprzedniczka – jest w ogóle sądem powołanym zgodnie z wymogami konstytucji i prawem Unii Europejskiej. Chodzi nie tylko o to, że w jej składzie – na razie tymczasowym – są neosędziowie. Problem jest bardziej zasadniczy: jej skład powoływany jest „po uważaniu”, bez żadnych kryteriów. Sędzia Piotr Gąciarek już złożył wniosek o przeniesienie jego sprawy do Izby Karnej SN, bo Izba Odpowiedzialności Zawodowej nie jest jego zdaniem sądem w rozumieniu konstytucji i unijnego prawa. Taki wniosek rozważa też sędzia Marzanna Piekarska-Drążek.
Czytaj też: Klincz dyscyplinarny. Improwizorka w Sądzie Najwyższym
11 do osądzenia. Jedna sprawa odwołana
Pierwsza sprawa – sędziego Krzysztofa Chmielewskiego z Sądu Okręgowego w Warszawie – miała się odbyć 8 września, ale została odwołana bez podania przyczyny. Być może w Sądzie Najwyższym trwa próba sił między tymi, którzy chcą załatwić sprawę przywrócenia do orzekania zawieszonych sędziów, a tymi, którzy „Brukseli nie chcą się kłaniać”. Sędzia Chmielewski jest zawieszony od stycznia przez Izbę Dyscyplinarną (w pierwszej instancji).
Kolejne sprawy mają się odbyć 14 września: sędziów z Krakowa Rafała Lisaka i Wojciecha Maczugi, sędzi Anny Bator-Ciesielskiej z warszawskiego Sądu Okręgowego (odmówiła orzekania z Przemysławem Radzikiem), sędzi Marty Pilśnik z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia i sędziego Sądu Okręgowego w Częstochowie Adama Synakiewicza. Wszystkie sprawy ma sądzić skład bez neosędziów. Wśród tej piątki jeden sędzia – Synakiewicz – ma tymczasowe zabezpieczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Nakazuje ono polskim władzom zawiadamiać Strasburg o terminach posiedzeń sądu i podawać skład sądzący, co można rozumieć jako zapowiedź oprotestowania, gdy w składzie jednak był neosędzia.
15 września mają być rozpatrzone sprawy dwóch sędziów: Macieja Ferka z Sądu Okręgowego w Krakowie (odwołanie od zawieszenia go w czynnościach; w składzie ma być neosędzia Marek Siwek) i Macieja Rutkiewicza z Sądu Rejonowego w Elblągu (także odwołanie od zawieszenia; w składzie neosędzia Krzysztof Wiak). Ferek złożył wniosek o zbadanie sądzących „testem bezstronności” (wprowadzonym prezydencką nowelizacją znoszącą Izbę Dyscyplinarną).
20 września skład bez neosędziów osądzi odwołania od zawieszenia sędziego Piotra Gąciarka z warszawskiego Sądu Okręgowego i wniosek o zawieszenie sędzi Marzanny Piekarskiej-Drążek z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Piekarska-Drążek ma zabezpieczenie ETPCz.
22 września osądzone mają być wnioski o zawieszenie czterech sędzi, z których dwie pierwsze też mają zabezpieczenie ETPCz: Joanny Hetnarowicz-Sikory z Sądu Rejonowego w Słupsku (skład z neosędzią Krzysztofem Wiakiem) i Agnieszki Niklas-Bibik z Sądu Okręgowego w Słupsku (w składzie neosędzia Marek Siwek). Tymczasowy prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej Wiesław Kozielewicz w ramach wykonania postanowienia zabezpieczającego ETPCz zawiadomił MSZ o terminie rozprawy w sprawie Niklas-Bibik i podał skład sądzący z datami powołania sędziów do SN.
Tego samego dnia skład (z neosędzią Wiakiem) rozpatrzy wniosek o odebranie immunitetu dwóm sędziom Sądu Apelacyjnego w Katowicach: Aleksandrze Janas i Irenie Piotrowskiej, którym rzecznik dyscyplinarny chce postawić zarzut karny nadużycia uprawnień za zadanie pytania do TSUE o prawomocność powołania sędziów przez neo-KRS.
Z naszych informacji wynika, że wnioski o wyłączenie neosędziów i „test bezstronności” złożyło w sumie sześcioro sędziów: Maciej Ferek, Krzysztof Chmielewski, Joanna Hetnarowicz-Sikora, Rafał Lisak, Wojciech Maczuga i Agnieszka Niklas-Bibik. Jednak „test bezstronności” nie może dotyczyć wyłącznie trybu powołania. Należy w nim wykazać, że w konkretnej sprawie i warunkach dany sędzia (neosędzia) nie gwarantuje bezstronności. Dlaczego to ważne? Bo tylko jeden wniosek o taki test – sędzi Hetnarowicz-Sikory – przeszedł pomyślnie kontrolę dopuszczalności. Pozostałe zostały odrzucone jako niespełniające wymogów.
Czytaj też: Na złotych spadochronach. Odwrót neosędziów z SN
Dalej represjonują sędziów
Władza, która co rusz ogłasza, że właściwie nie potrzebuje unijnych pieniędzy i nie będzie o nie błagać, dalej prześladuje sędziów. Właśnie kolejne zarzuty dyscyplinarne dostał Dariusz Mazur, krakowski sędzia, członek stowarzyszeń Iustitia i Themis. Dotyczą wywiadu dla Onetu, w którym krytykował pierwszą prezes SN Małgorzatę Manowską za jej manewry wokół zawieszonej przez TSUE Izby Dyscyplinarnej.
Z kolei sędzia warszawskiego Sądu Apelacyjnego Marzena Piekarska-Drążek została przeniesiona z wydziału karnego, w którym całe sędziowskie życie orzeka, do wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych. Ma teraz sądzić w dwóch wydziałach, bo musi dokończyć rozpoczęte sprawy karne, których ma – jak sama mówi – na dwa lata. Teoretycznie nie jest to kara, tylko ruch kadrowy w celu usprawnienia pracy sądu, ale w praktyce dla sprawności sądzenia jest on wręcz szkodliwy. Wiadomo, że chodzi o represjonowanie niezawisłej sędzi.
Miesiąc wcześniej to samo spotkało dwie jej koleżanki z wydziału karnego: Ewę Gregajtys i Ewę Leszczyńską-Furtak. Ich przeniesienie jako szkodliwe z punktu widzenia sprawności działania sądu skrytykowała sama Małgorzata Manowska. Prezes SA i rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab w odpowiedzi na jej pismo w tej sprawie wyjaśnił, że tak naprawdę jest to kara za kwestionowanie powołań neosędziów (i Schab, i Manowska są neosędziami). Tym samym publicznie przyznał się do naruszenia swoich uprawnień, bo prawo nie przewiduje przenosin w celu ukarania bez orzeczenia sądu dyscyplinarnego.
Tak więc ze strony władzy płyną sprzeczne sygnały do Brukseli: z jednej strony wygląda na to, że kombinuje, jak uniknąć zarzutów o represje dyscyplinarne (odwołanie pierwszej z rozpraw bez podania przyczyny), z drugiej – wdraża kolejne postępowanie dyscyplinarne.
Sędziowie mają zarzuty kwestionowania prawomocności powołania neosędziów, co ciągle jest deliktem dyscyplinarnym z tzw. ustawy kagańcowej, której prezydencka ustawa nie uchyliła. Jeśli Izba Odpowiedzialności Zawodowej chciałaby przywrócić ich do orzekania lub odmówić zawieszenia, musiałaby uznać za nielegalną „ustawę kagańcową”. To mało prawdopodobne. Z kolei jeśli utrzyma zawieszenie i orzeknie kolejne, to tłumaczenie potem Brukseli, że to nie władza zawiesiła sędziów, tylko „niezawisły sąd”, raczej nie będzie dla UE przekonujące.
Czeka nas sądny wrzesień. Władza wciąż toczy z Unią grę, a należące się Polsce w kryzysie miliardy euro z KPO nadal są zablokowane. Unia naprawdę chce je dać. Potrzebuje jednak gestów dobrej woli, których PiS nie chce uczynić.
Czytaj też: TSUE o neosędziach. „Możliwe rażące naruszenie prawa Unii”