Zrazu wydawało się, że wesele wiceministra rolnictwa i posła Solidarnej Polski Norberta Kaczmarczyka to tylko ciekawostka świadcząca o odklejeniu się władzy od rzeczywistości i utracie przez nią słuchu społecznego. Zorganizowanie imprezy na 500 osób z koncertem Bayer Full i epatowanie przepychem w czasie tak wysokiej inflacji przyciągnęło jednak uwagę mediów, a w ślad za tym przyszły pytania i wątpliwości.
Z filmiku z wesela udostępnionego przez dealera ciągników jasno wynikało, że para młoda dostała w prezencie wart 1,5 mln zł traktor. Filmik wygląda zresztą jak klip reklamowy tego dealera; uradowany Kaczmarczyk odbiera kluczyki, oblewa ciągnik szampanem, ksiądz kropi pojazd wodą święconą. Przedstawiciel dealera wprost zresztą mówi o „prezencie ślubnym”.
Wiceminister po krytyce mediów i opozycji zaczął się tłumaczyć i zasłaniać bratem. „To brat wyraził zgodę na film, ponieważ to formuła promocyjna firmy sprzedającej, stosowana u wszystkich jej klientów. Nie wiedziałem, że brat udostępni mi w użytkowanie ciągnik, więc jako osoba publiczna nie mogłem też nikomu zakazywać nagrywania. Ciągnik pozostaje własnością brata, więc to on podejmuje wszelkie związane z nim decyzje. Przekazanie traktora parze młodej miało charakter symboliczny, oznaczający udostępnienie go do użytku na gospodarstwie” – oświadczył Kaczmarczyk.
Czyli prezent nie był prezentem, a jego wręczenie było inscenizacją, żeby ładnie na zdjęciach z wesela wyglądało? Żeby olśnić gości? Wiceminister nie odniósł się szczegółowo do zarzutów o reklamowanie tego konkretnego dealera – a internauci szybko znaleźli wcześniejsze ujęcia Kaczmarczyka z ciągnikiem od tego sprzedawcy.
Zamiast tego Kaczmarczyk – mocno wspierany przez Solidarną Polskę i TVP – uznał się za ofiarę nagonki.