Kraj

Winy po zonie

Winy po zonie. Kto odpowie za dramat w przygranicznej strefie?

Po rządach PiS wiele będzie do rozliczenia. To kwestia ocalenia humanitaryzmu. Po rządach PiS wiele będzie do rozliczenia. To kwestia ocalenia humanitaryzmu. Adela Podgórska
Od lipca otwarto strefę zakazaną na granicy białoruskiej. Przedtem – według niektórych mieszkańców – funkcjonariusze mieli ją przeczesać w poszukiwaniu ciał. Oficjalnie śmiertelnych ofiar jest 16. Czy i kogo uda się z tego rozliczyć?
W ocenie Grupy Granica graniczny płot za półtora miliarda złotych zmienił tyle, że do dotychczasowych urazów: wychłodzenia, wygłodzenia, pogryzień przez psy pograniczników, doszły złamania przy forsowaniu płotu.Maciej Łuczniewski/Gazeta Polska/Forum W ocenie Grupy Granica graniczny płot za półtora miliarda złotych zmienił tyle, że do dotychczasowych urazów: wychłodzenia, wygłodzenia, pogryzień przez psy pograniczników, doszły złamania przy forsowaniu płotu.

Funkcjonariusze, którzy wywożą do lasu – także zimą – dzieci, osoby chore i niepełnosprawne, ciężarne kobiety, powołują się na ustanowione przez władze prawo. Czy stosowanie nieludzkiego prawa uwalnia od odpowiedzialności? I co z tymi, którzy to prawo stanowią?

Strefa bezprawia

Od września do lipca nadgraniczna strefa w pasie trzech kilometrów, obejmująca 183 miejscowości, była zamknięta i zmilitaryzowana. Najpierw na wniosek rządu prezydent wprowadził stan nadzwyczajny, potem znowelizowano ustawę o ochronie granicy państwowej tak, że szef MSWiA może wprowadzać rozporządzeniem stan quasi-nadzwyczajny na wybranym terenie na dowolnie długo. Uzasadnieniem było zagrożenie bezpieczeństwa państwa napływem uchodźców sprowadzonych do Białorusi przez Łukaszenkę. Teraz, gdy ten sam rząd otworzył granice dla milionów uchodźców wojennych z Ukrainy, widać, jak absurdalny był argument zagrożenia bezpieczeństwa przez kilka tysięcy osób wypychanych do Polski przez służby białoruskie.

W ocenie Grupy Granica graniczny płot za półtora miliarda złotych zmienił tyle, że do dotychczasowych urazów: wychłodzenia, wygłodzenia, pogryzień przez psy pograniczników, odmrożeń, gnijących stóp (tzw. stopa okopowa), ran od zasieków i obrażeń po pobiciu, doszły złamania przy forsowaniu płotu. Między 1 a 3 lipca Grupa Granica udzieliła pomocy humanitarnej aż 77 osobom. Były w bardzo złym stanie. Wśród nich wycieńczona kobieta w ciąży, z krwotokiem.

Do tej pory bili i szczuli psami tylko Białorusini. Teraz są relacje także na temat polskich funkcjonariuszy: „Po jedenastu miesiącach kryzysu humanitarnego obserwujemy na terenie pogranicza polsko-białoruskiego postępujący wzrost skali przemocy, dehumanizacji migrantów przez przedstawicieli służb obu państw oraz łamania praw człowieka zarówno wobec osób migrujących, jak i osób niosących pomoc humanitarną” – czytamy w ogłoszonym dzień przed otwarciem strefy raporcie Fundacji Helsińskiej zatytułowanym „Gdzie prawo nie sięga”.

Polityka 34.2022 (3377) z dnia 16.08.2022; Polityka; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Winy po zonie"
Reklama