Prawie 8 ton śniętych ryb wyłowili z Odry wędkarze z okolic Wrocławia. Wśród nich jest wiele gatunków – leszcze, płocie, brzany, ukleje, sandacze, metrowe szczupaki i jeszcze większe sumy. Pierwsze przypadki zauważono 26 lipca w rejonie Oławy. Eksperci zauważają, że zanieczyszczenie nie traci na sile wraz z kolejnymi kilometrami Odry, którymi się przemieszcza. W środę rano dotarło już do wrót Pomorza Zachodniego.
„Gdzie są jakieś oficjalne komunikaty? Gdzie instytucje? Wzywam do działania” – pisał w mediach społecznościowych Michał Zygmunt, aktywista, który podróżuje Odrą na swojej łodzi. Niedługo później pierwsze próbki wody zostały przebadane przez Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Odkryto w nich – z ponad 80-proc. prawdopodobieństwem – mezytylen, substancję o działaniu toksycznym na organizmy wodne. WIOŚ powiadomił prokuraturę.
Czytaj też: Odra – rzeka (nie)szczęścia
Do Odry lepiej się nie zbliżać
Na razie nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zanieczyszczenie rzeki. „Zatrucie wody prawdopodobnie miało swój początek w Kanale Gliwickim” – mówił „Gazecie Wyborczej” Wiesław Steinke, zastępca naczelnika Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie.
Odra przepływa przez pięć województw: zachodniopomorskie, lubuskie, dolnośląskie, opolskie oraz śląskie. Dociera też do Czech i Niemiec. Instytucje w Brandenburgii także prowadzą badania nad zanieczyszczoną rzeką.
Eksperci przestrzegają przed zbliżaniem się do lustra wody.
Czytaj też: Barkostrady na polskich rzekach? Pomysł z innej epoki