Kraj

Niepróżnujące próżnowanie

W jaki sposób połączyć relaks i lajki?

Czy umiemy dziś wypoczywać? Grażyna pamięta leciwych członków rodziny, którzy w wolne dni za PRL wybierali się na działkę. Sadzili kabaczki, coś tam pielili, ale tak naprawdę próżnowali na potęgę. Towarzyszyła im w tym zwykle grupa znajomych, którzy zjeżdżali tłumnie, zwabieni perspektywą jedzenia, picia i jakiegoś ogólnego przewalania się. Mielili wciąż te same tematy, opowiadali sobie dowcipy z brodą, grali w karty, plotkowali. To ostatnie było solidnym lepikiem, podobnie jak alkohol, który w naszej części Europy odgrywa rolę integracyjnego spoiwa.

Ich sąsiedzi bywali bardziej lub mniej klasycznymi działkowiczami. Pożyczali sobie przez płot szlauch, oburzali się na wywrotową robotę kretów, przekazywali sobie przepisy na nalewki. Polityka dzieliła, ale bywały i bratania ponad podziałami, w czym pomagała choćby taka malinówka.

Grażyna straszliwie się na działce krewnych nudziła. Dym z papierosów, który wypełniał działkowy przybytek, czynił z niej bierną palaczkę, plotki o starych (przedział wiekowy od trzydziestki w górę) ekscytowały wyłącznie ich samych, no i nie dało się tam czytać z powodu natrętnych pytań dorosłych: „A jak tam w szkole?” oraz „Czy już wiesz, kim będziesz, jak dorośniesz?”.

Wiedziała, że na pewno nie będzie taka jak oni. Nie zamknie się w drewniaczku usadzonym na spłachetku ziemi, żeby marnować czas. W sukurs przyszła historia. Socjalizm z jego szlauchami i działkowym próżnowaniem odszedł w siną dal, a w jego miejsce pojawił się dziki kapitalizm. Działka stała się inwestycją, a pobyt za miastem wchodził w grę, o ile była to podmiejska rezydencja wybudowana za ciężko zarobione pieniądze, w której bywało się na kilka godzin, z nosem non stop zanurzonym w pracy. Najpierw w papierach, potem w komputerach, wreszcie w laptopach i komórkach.

Polityka 32.2022 (3375) z dnia 02.08.2022; Felietony; s. 87
Reklama