Sfora na premiera
Morawiecki coraz słabszy. Buntownicy już spiskują i czekają na dymisję
„Przypominają mi się czasy młodości za Gomułki, kiedy obwieszczono, że statek z cytrusami na święta przypłynął z Kuby” – tak ostatnio dworował Witold Waszczykowski, kiedy TVP zatweetowała: „Pierwsze dostawy węgla już w Polsce. Rząd zapewnia, że surowca nie zabraknie”. Kiedyś pewnie uznano by to za przejaw niefrasobliwości byłego ministra spraw zagranicznych, kolejną wpadkę, jak ze słynnym „San Escobar” czy „światem złożonym z rowerzystów i wegetarian”. Ale biorąc pod uwagę obecną sytuację w obozie władzy, tego typu wypowiedzi to coś więcej niż tylko „letni żart wakacyjny” – jak później próbował tłumaczyć Waszczykowski. Tym bardziej że nie jest jedynym prominentnym politykiem PiS, który otwarcie krytykuje politykę gabinetu Morawieckiego.
Chwilę wcześniej – na łamach portalu braci Karnowskich – upust swoim pretensjom dali profesorowie Zdzisław Krasnodębski („Niestety przestałem rozumieć politykę polskiego rządu. (…) Bardzo często wypowiadamy się krytycznie o działaniach KE, a jednocześnie ciągle zgadzamy się na poszerzenia kompetencji unijnych. Potem nadrabia się jałowym krzykiem i podnieceniem”) oraz Ryszard Legutko. Ten ostatni przekonywał, że Komisji Europejskiej „trzeba pokazać gest Kozakiewicza”, bo „żaden rząd na takie upokarzanie nie może się zgodzić”. Poszło o KPO.
I wówczas z komentarzem pospieszył Waszczykowski, wypominając koledze z europarlamentu, że: „Trochę późno na te refleksje. (…) Warto było obalać, ups, rekonstruować? Żeby dziś żalić się?” (Twitter). Waszczykowskiemu chodziło o rząd Beaty Szydło, który jego zdaniem „skutecznie powstrzymywał ataki instytucji europejskich”. W tym sentymencie do byłej premier nie jest odosobniony.