Strategie przetrwania
„Najpierw oszczędza się na jedzeniu”. Polaków strategie przetrwania
Politycy PiS udzielają ostatnio społeczeństwu „dobrych rad”: zacisnąć zęby i przetrwać najgorsze, zbierać chrust, mniej jeść i korzystać z gościny, ocieplić domy na zimę, jechać do lasu pod namiot. Takie porady dawane przez dzisiejszą opozycję, gdyby ta była u władzy, byłyby dla niej dewastujące i zakończyły z hukiem jej rządy przy najbliższych wyborach. PiS nadal ma jednak ponad 35 proc. poparcia, mimo że jego maszyna propagandowa jest coraz częściej bezradna. Jednak Polacy wdrażają na razie prywatne strategie przetrwania i wciąż specjalnie nie karzą władzy za coraz chudsze portfele. Jakie mechanizmy zatem tu działają i co się może zmienić w najbliższych miesiącach?
Rodzina 2+4: liczymy wydatki
Piotr nie kryje, że głosował na PiS. I w 2015 r., i cztery lata później. – Miałem dość Platformy, salonu i postpolityki, tylko że lekarstwo okazało się gorsze od choroby. Nie znam się na ekonomii, ale czy naprawdę jedynym sposobem na kryzys jest podnoszenie stóp procentowych? – mówi 40-latek pracujący w budżetówce, dodając, że owszem, oglądał konferencję Adama Glapińskiego, podczas której mówił, że inflacja po wakacjach zacznie spadać. Ale następnego dnia kolega podrzucił mu opinię analityków NBP, z której wynika, że rollercoaster dopiero się rozpędza.
Piotr z żoną mają czwórkę dzieci. Najstarsza córka ma 14 lat, najmłodsza 4, w środku jest dwójka chłopaków – 12 i 10 lat. Miesięcznie mają ok. 9 tys. razem z socjalami, a więc 500+ na dzieci. Mieszkanie – trzypokojowe na osiedlu z wielkiej płyty. Kredyt wzięli 12 lat temu. Wtedy rata wynosiła 700 zł. Dzisiaj – 2 tys.
– Za mieszkanie płacimy 1 tys. zł, kolejny 1 tys. to rachunki za prąd, internet, telefony, telewizję. Najmłodsza Basia chodzi do przedszkola.