Baronkowie i opiekunowie
Baronkowie Kaczyńskiego. Prezes PiS uwielbia mieszać w swojej partii
Jarosław Kaczyński odszedł z rządu, bo uznał, że jedną z największych przeszkód na drodze do trzeciej kadencji jest stan partii. W maju na wyjazdowym posiedzeniu klubu na Nowogrodzkiej ocenił nawet, że „PiS jest w zapaści” i można domniemywać, że ta diagnoza była jednym z argumentów przeciwko przyspieszonym wyborom.
– W wielu regionach struktury PiS praktycznie przestały działać. Kombinacja epidemii i rozleniwienia po latach u władzy okazała się zabójcza dla aktywności partyjnej – mówi polityk jednego z ugrupowań tworzących aktualnie Zjednoczoną Prawicę.
Kolejny problem to zamknięcie się partii na nowych ludzi. Poseł PiS: – Powstały lokalne kliki, które obstawiły wszystkie możliwe do obstawienia funkcje i pilnują, żeby nikt nie naruszył ich interesów. Znam miasto powiatowe, w którym jest ze 40 członków PiS i wszystkim żyje się bardzo wygodnie. Ten jest posłem, ci radnymi, ów działa w miejskich wodociągach, tamci pracują w takim czy innym urzędzie. Świetnie się zresztą dogadują z miejscową Platformą i Lewicą. Nikt nikogo nie krzywdzi, a wszyscy pilnują, by nie pojawił się nikt świeży. Na pracę w terenie i zdobywanie wyborców nie ma ani czasu, ani specjalnej ochoty.
Remont generalny
Dlatego prezes zdecydował, że PiS przejdzie w tym roku – ostatnim przed serią trzech kampanii w latach 2023–24 – remont generalny, a on sam porzuci fotel wicepremiera i na własne oczy zobaczy, jak wygląda sytuacja partii w okręgach. Stąd cała seria weekendowych wizyt: Toruń, Włocławek, Grudziądz, Inowrocław, Bielsk Podlaski, Białystok, Ostrowiec Świętokrzyski, Kielce. Kaczyński spotykał się tam z miejscowymi działaczami i zwolennikami oraz karmił słuchaczy prymitywnymi żartami z osób transpłciowych.