Gorący start lata i co dalej?
Gorący start lata i co dalej? Najgorsze jeszcze przed nami?
Mamy za sobą pierwszą falę letnich upałów. Falę potężną. W niektórych miejscowościach odnotowano najwyższe w historii pomiarów temperatury czerwca. Kres tej fali, co jest już regułą, położył chłodny front atmosferyczny z nawałnicami, wichurami, gradobiciem i silnymi burzami. Niczym walec przetoczył się przez kraj z zachodu na wschód, pozostawiając po sobie zalane drogi, zerwane dachy i powalone drzewa.
Czego możemy się spodziewać po lecie, które z taką werwą zapukało do naszych drzwi? Wszak w naszej strefie klimatycznej najcieplejszymi miesiącami są lipiec i sierpień. Czy zatem największe fale upałów i innych letnich szaleństw pogody dopiero przed nami? To bardzo prawdopodobne, choć nie liczmy na precyzyjną odpowiedź ze strony meteorologów. Pogoda to system chaotyczny, czyli – w uproszczeniu mówiąc – mało przewidywalny. Dzięki satelitom, radarom i komputerom prognozy pięciodniowe mają dziś taką precyzję, jaką pół wieku temu miały prognozy dwudniowe. Ale przewidzieć na początku lipca, co zdarzy się, powiedzmy, w połowie sierpnia? Tego zwyczajnie zrobić się nie da.
Jednak niektórzy odważni badacze nie składają broni i z pomocą modeli komputerowych przygotowują prognozy sezonowe. Ich celem jest przewidzenie, jak nadchodząca pora roku wypadnie na tle normy wieloletniej. Takie prognozy powstały również dla tegorocznego lata. Jedną z nich przygotowało Europejskie Centrum Prognoz Średnioterminowych wyposażone w superkomputery i jeden z lepszych modeli prognostycznych. Według tegoż modelu obecne lato ma być cieplejsze od normy na większości obszaru Europy. Scenariusz dla Polski to średnie temperatury dobowe wyższe od wieloletnich o 1–2 st. C oraz opady niższe nawet o połowę; im bardziej na południe kraju, tym odchylenie od normy powinno być wyraźniejsze.