Sensacją wtorku został poseł KO Franciszek Sterczewski, zatrzymany nad ranem przez policję, gdy jechał nieoświetlonym rowerem i odmówił dmuchnięcia w alkomat, zasłaniając się immunitetem. TVP Info zamieściła nagrany policyjną kamerą, pocięty filmik z tej interwencji, który udostępniły za nią dziesiątki innych mediów. Dodawano, że Sterczewski jest wiceprzewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Drogowego. Incydent został uwzględniony w wieczornych „Wiadomościach” TVP w kąciku poświęconym opozycji i zohydzaniu Donalda Tuska i komentarzem: „Takiego człowieka popiera Donald Tusk”.
„Tramwaj, pociąg, autobus”
Jeszcze w ciągu dnia poseł przeprosił w mediach społecznościowych za swoje zachowanie, ogłosił, że w ramach zadośćuczynienia wpłaci 5 tys. zł na rzecz fundacji Pomocy Ofiarom Wypadków Drogowych Amber, że wypisuje się z parlamentarnego zespołu i wreszcie – że sam na siebie złożył donos na policję, zobowiązując się do dobrowolnej rezygnacji w tej sprawie z immunitetu.
Dzisiaj na Twitterze Tusk skomentował: „Tramwaj, pociąg, autobus. Komunikacja zbiorowa to nasza przyszłość! I tego się, Franek, trzymamy”. Tusk nie odniósł się do faktu, że poseł Sterczewski na początku zasłonił się immunitetem, choć w gruncie rzeczy w całej sprawie to właśnie – próba uniknięcia odpowiedzialności – jest najbardziej bulwersujące. Owszem, jest podejrzenie, że jechał rowerem po alkoholu: policjant na nagraniu mówi, że czuć od niego alkohol. Jednak była godz. 3 nad ranem, puste ulice, więc realne zagrożenie, jakie stwarzał, było niewielkie. A to właśnie zagrożenie dla innych jest koronnym argumentem wysuwanym przeciw Sterczewskiemu.
Czytaj też: Tusk stracił prawo jazdy w sieci wrze. Czy to czepialstwo?
Tramwaj, pociąg, autobus. Komunikacja zbiorowa to nasza przyszłość! I tego się, Franek, trzymamy.
— Donald Tusk (@donaldtusk) June 29, 2022
Co z Kaczyńskim?
Sterczewski zasłużył na krytykę, choć już pojawiające się sugestie, że powinien wylecieć z klubu KO, są nadmiarowe, szczególnie wobec jego natychmiastowej reakcji, w prawie nazywanej „czynnym żalem”, i zadanej sobie pokuty. Ale trudno nie zauważyć różnicy w reakcji na krytykę pomiędzy nim a Jarosławem Kaczyńskim, w końcu też posłem, który w weekend w sposób poniżający mówił na spotkaniu z mieszańcami Grudziądza o osobach transpłciowych i niebinarnych. A on nie jest, jak Sterczewski, szeregowym posłem. Jest nieformalnym władcą kraju, do niedawna wicepremierem od bezpieczeństwa. Jeśli ktoś kogoś narażał na niebezpieczeństwo, to nie Franciszek Sterczewski, jadąc nad ranem pustymi ulicami w stanie wskazującym na spożycie, tylko Jarosław Kaczyński, publicznie usiłujący odrzeć z godności część obywateli swojego kraju.
Sterczewski żałuje, przeprasza i sam na siebie nakłada karę surowszą, niż dostałby za samo wykroczenie. Kaczyński swoich słów nie żałuje, nie przeprasza i możliwe, że będzie podobne wypowiedzi powtarzał w nadchodzącej kampanii wyborczej, by nabić swojej partii punkty u homofobów. Już na początku swoich rządów oświadczył, że są w Polsce obywatele „gorszego sortu”. I od siedmiu lat część obywateli ma w Polsce mniej praw.
Czytaj też: Tęcza łączy. Są brutalnie atakowani, ale wyszarpują swoje prawa