14 lipca wejdzie w życie prezydencka nowelizacja likwidująca Izbę Dyscyplinarną SN. Gdy zacznie obowiązywać, Izba Dyscyplinarna zostanie rozwiązana z mocy prawa. Spekuluje się, że teraz Trybunał Sprawiedliwości UE powinien przestać naliczać milion euro kary za każdy dzień zwłoki w wykonywaniu postanowienia tymczasowego sprzed roku: o zawieszeniu pracy ID i odwieszeniu sędziów (dziś jest już tego grubo ponad 220 mln). Ale czy władza znów się nie przeliczy?
Strasburg mocno: polski rząd szykanuje sędziego Żurka. To gotowy akt oskarżenia
Punkt drugi zabezpieczenia TSUE: niewykonany
Rzeczywiście pierwszy punkt postanowienia tymczasowego TSUE zarządza natychmiastowe zawieszenie przepisów, „na podstawie których Izba Dyscyplinarna SN jest właściwa do orzekania w pierwszej i w drugiej instancji w sprawach o zezwolenie na pociągnięcie sędziów i asesorów sądowych do odpowiedzialności karnej, na ich tymczasowe aresztowanie, zatrzymanie lub przymusowe doprowadzenie”. Skoro nie będzie w ogóle Izby Dyscyplinarnej, to oczywiście nie będzie ona mogła orzekać o immunitetach sędziów ściganych karnie. Ten punkt prezydencka ustawa wykonuje.
Ale są kolejne. Drugi nakaz TSUE brzmiał: „zawieszenie skutków wydanych już uchwał Izby Dyscyplinarnej zezwalających na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej lub na jego tymczasowe aresztowanie”. Zawieszonych sędziów było sześciu. Jest pięciu, bo Izba Dyscyplinarna odwiesiła Pawła Juszczyszyna (choć nie przywrócono go na poprzednie stanowisko). Z pozostałych pięciu (Igor Tuleya, Maciej Ferek, Piotr Gąciarek, Maciej Rutkiewicz i Krzysztof Chmielewski) jedyny, który ma zawieszony immunitet z powodu sprawy karnej, to Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie. Pozostali mają zawieszone immunitety z powodu spraw dyscyplinarnych. Orzeczenie tymczasowe TSUE, które mówi o „odpowiedzialności karnej”, może ich nie obejmować. Odpowiedzialność dyscyplinarna ma charakter quasi-karny, więc TSUE musiałby sam ocenić, czy wydając nakaz zawarty w postanowieniu tymczasowym, miał też na myśli sprawy dyscyplinarne.
Odpowiedzialność karna grozi jeszcze sędziemu Sądu Najwyższego Włodzimierzowi Wróblowi, ale jemu Izba Dyscyplinarna nie zawiesiła immunitetu. W dodatku został objęty zabezpieczeniem tymczasowym Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wstrzymującym rozpatrzenie wniosku o uchylenie mu immunitetu. Takimi zabezpieczeniami ETPCz objął też pięcioro innych sędziów (Anna Głowacka, Adam Synakiewicz, Agnieszka Niklas-Bibik, Joanna Hetnarowicz-Sikora i Marzanna Piekarska-Drążek).
Z powodu zarzutów karnych immunitet uchylono poza tym krakowskiej sędzi Beacie Morawiec, ale Izba Dyscyplinarna drugiej instancji go przywróciła.
Niezależnie od powyższych różnic faktem jest, że prezydencka ustawa nie przywraca z mocy prawa Igora Tulei do orzekania. Jedyne, co oferuje – tak jemu, jak innym sędziom, którzy padli ofiarą Izby Dyscyplinarnej – to prawo do ponownego rozpatrzenia sprawy w ciągu roku przez nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. Bez gwarancji przywrócenia do pracy. A więc ten punkt orzeczenia tymczasowego TSUE nie został wykonany.
Czytaj też: Teatr absurdu w Trybunale Julii Przyłębskiej
Dziwaczny test w ustawie Dudy
Kolejny punkt: „zawieszenie stosowania przepisów, na podstawie których Izba Dyscyplinarna SN jest właściwa do orzekania w sprawach dotyczących statusu sędziów Sądu Najwyższego (…)”. Skoro nie będzie Izby Dyscyplinarnej, nie będzie ona właściwa w żadnych sprawach, także statusu sędziów – a więc punkt wykonany.
Następny punkt orzeczenia tymczasowego TSUE: „zawieszenie przepisów zezwalających na pociągnięcie do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów za badanie spełnienia wymogów niezawisłości i bezstronności sądu” (tu wchodziłoby w grę stosowanie wyroków TSUE i ETPCz dotyczących ważności nominacji sędziowskich z udziałem stworzonej przez PiS neo-KRS). Czy prezydencka ustawa ten punkt realizuje? Wątpliwe. Przewiduje dziwaczny test „bezstronności i niezawisłości sędziego”, jednak nie może być on oparty wyłącznie na zarzucie powołania sędziego w niewłaściwym trybie. W dodatku prezydencka ustawa nie zniosła przepisów „ustawy kagańcowej”, które przewidują kary dyscyplinarne za „działania kwestionujące istnienie stosunku służbowego sędziego, skuteczność powołania sędziego lub umocowanie konstytucyjnego organu RP”. I w dodatku wprowadzono nowy delikt dyscyplinarny: „odmowę wykonywania wymiaru sprawiedliwości”, wymierzony w sędziów, którzy nie chcą sądzić z neosędziami.
Prezydencka ustawa spełnia natomiast kolejny nakaz postanowienia tymczasowego TSUE sprzed roku: „zawieszenia stosowania przepisów przekazujących do wyłącznej właściwości Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozpoznawanie zarzutów braku niezawisłości sędziego lub braku niezależności sądu”. Te sprawy mają być rozpoznawane przez sądy powszechne w pierwszej instancji i SN – w drugiej.
Czytaj też: TSUE o neosędziach. „Możliwe rażące naruszenie prawa Unii”
Ściemnianie w o przywracaniu praworządności
To, czy wymienione wyżej wątpliwe punkty zostały wystarczająco zrealizowane, oceni TSUE. Bo tylko sąd, który nałożył obowiązki, może orzec o ich spełnieniu. Ale najpierw polski rząd musi się o to zwrócić. Ostatni punkt postanowienia tymczasowego TSUE zobowiązuje bowiem polską władzę do „powiadomienia Komisji Europejskiej, nie później niż w ciągu miesiąca od doręczenia postanowienia Trybunału zarządzającego wnioskowane środki tymczasowe, o wszystkich środkach, które przyjęła w celu pełnego zastosowania się do tego postanowienia”.
PiS najwyraźniej nie zamierza zwracać się z deklaracją, że wypełnił nakazy TSUE. Minister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba w poniedziałkowym „Poranku” w TOK FM mówił, że to nie rząd, ale Komisja Europejska powinna zainicjować zdjęcie z Polski kar za niewykonanie postanowienia TSUE, które jego zdaniem zostało całkowicie wykonane.
Zatem rząd Mateusza Morawieckiego jest gotów dalej płacić milion euro kary dziennie? Raczej nie chce, by oficjalnie stwierdzono, że prezydencka ustawa nie wykonuje w całości postanowienia TSUE. Może tego nie chcieć także Komisja Europejska, bo przecież właśnie zaakceptowała Krajowy Plan Odbudowy, choć Polska nie spełniła stawianych jej warunków (podobnych do tych z postanowienia TSUE). Nie da się ukryć, że sytuacja jest niezręczna – w to ściemnianie o przywracaniu praworządności zamieszane są obie strony. Komisja do tego stopnia ułatwia rządowi sytuację, że poluzowała warunki: przeniosła je do „kamieni milowych” KPO, nie oczekuje przywrócenia do orzekania zawieszonych sędziów już teraz. Wystarczy jej to, co jest w prezydenckiej ustawie: udostępnienie sędziom samej procedury weryfikacji orzeczeń Izby Dyscyplinarnej. Bez gwarancji ich zmiany.
Twierdzenie rządu, że to Komisja powinna zainicjować zwolnienie Polski z dalszego naliczania kar, może też służyć celom propagandowym: rząd ogłosi elektoratowi, że kara płacona jest mimo likwidacji Izby Dyscyplinarnej z winy KE.
Ale też władza PiS łagodzi. W środę 21 czerwca po raz trzeci Trybunał Julii Przyłębskiej miał orzec w sprawie wniosku prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o uznanie sprzeczności z konstytucją prawa TSUE do nakładania kar za niewykonanie postanowień tymczasowych. I po raz trzeci sprawa – jak zwykle bez wyjaśnienia – spadła z wokandy.