Relację kobiety, którą z dwójką dzieci ewakuowano z oblężonych zakładów Azowstal w Mariupolu, publikuje „Ukrainskaja Prawda”: „Tam faktycznie nie ma już fabryki, starli ją z powierzchni ziemi, zostały tylko schrony, niektóre już zasypane. Ukrywaliśmy się tam prawie dwa miesiące. (…) Z wodą i jedzeniem pomagali nam nasi ukraińscy żołnierze, odkopywali jakieś zbombardowane składy, w ostatnich dniach przynosili nam już swoje racje żywnościowe. To, co widzieliśmy w mieście przy wyjeździe – to po prostu jakieś pudełka, a w środku ogromne czarne dziury. Tam nie ma domów. Przy wyjeździe było bardzo ostre sprawdzanie. Rozbierali nas, sprawdzali blizny, tatuaże, kobietom zaglądali do majtek. Sprawdzali wszystkie plecaki, wszystko wywracali do góry nogami, sprawdzali telefony, czytali całą korespondencję. Kobietom, które miały znajomych w wojsku albo w policji, grozili, mówili, że ich znajdą, mówili, że głowy ich mężów będą im przysyłać w pudełkach”.
Na czym skupiają się obecnie rosyjskie kobiety? „W centrum uwagi naszych rodaczek – informuje prorządowy dziennik „Izwiestija” – znalazła się w ostatnich miesiącach sfera medycyny estetycznej. Damy obawiają się, że z powodu sankcji i braku importowanych materiałów zwrócenie się o pomoc do specjalisty stanie się wkrótce niemożliwe i nie rezygnują z operacji nawet w warunkach podwyższonych cen”.
Michał Szułdrzyński w komentarzu dla „Plus Minus” pisze, jak sobie wyobraża konserwatywno-liberalną prawicę: „Chodzi mi raczej o politykę, która opiera się na konserwatywnym credo: przekonaniu, że ludzka natura nie jest doskonała, więc lepiej opierać się na instytucjach i procedurach, a nie na czystej woli politycznej (czyli dokładnie na odwrót, niż robi PiS, stawiając na rewolucję kadrową).