Kraj

Michnik u terapeuty

Michnik u terapeuty, czyli co mnie irytuje w książce Krasowskiego

Adam Michnik w swoim gabinecie w redakcji „Gazety Wyborczej”. Adam Michnik w swoim gabinecie w redakcji „Gazety Wyborczej”. Maksymilian Rigamonti / Forum
Robert Krasowski, nasz okazjonalny autor, oryginalny publicysta i historyk III RP, napisał książkę „O Michniku”. O recenzję tej specyficznej politycznej biografii poprosiliśmy prof. Andrzeja Zieniewicza, z wydziału polonistyki UW, od lat zajmującego się relacjami między historią a literaturą, także biograficzną.
Może ten prorok Michnik taki zupełnie ślepy jednak nie był? Bo rozpoznanie, że konflikt nie nakręca się między komunizmem a demokracją, tylko właśnie między demokracją a nacjonalistycznym autorytaryzmem było (i jest) trafne.Bartosz Bobkowski/Agencja Wyborcza.pl Może ten prorok Michnik taki zupełnie ślepy jednak nie był? Bo rozpoznanie, że konflikt nie nakręca się między komunizmem a demokracją, tylko właśnie między demokracją a nacjonalistycznym autorytaryzmem było (i jest) trafne.

„W epoce Solidarności – pisze Robert Krasowski – Kuroń pogubił się mocno, natomiast Michnik pogubił się bardzo mocno. Kiedy do jego drzwi po raz pierwszy zapukała wielka polityka, nie miał nic do zaoferowania, jedynie frustracje, pretensje i lęki” (s. 48). Piękne zdanie. Napiszę jeszcze piękniejsze: Kuroń celowo doprowadził do zderzenia swego roweru z drzewem, ponieważ nie umiał opanować swoich skłonności awanturniczych i wichrzycielskich. Co przed chwilą zrobiłem? Ano, „zajrzałem za kulisy wielkiej polityki”. Podane fakty są prawdziwe. Więcej! Takie skłonności miał Kuroń jeszcze w KOR.

Otóż nie to mnie irytuje w książce Krasowskiego (a dodam: w jej pierwszej połowie) – co on sądzi o Michniku, tylko to, jak łatwo wmyśla swoje fabulacje w zdania niby-referujące. Już na wstępie uprzedza, że będzie pisał o polityku chimerycznym i nieobliczalnym, a potem tak oświetla interpretacyjnie opowiadany gąszcz zdarzeń, żeby mu się ta teza wyeksponowała. Cytuje parę słów z listów Michnika z więzienia, i pisze: za ten ton, „płomiennego, patetycznego antykomunizmu pokocha go młodzież, aby po roku 1989 go znienawidzić”. Bo Michnik zmienił się później, gdy zrozumiał, że to Gorbaczow naciska Jaruzelskiego na okrągły stół, bo sam się już dogadał z Ameryką. Zrozumiał, że idzie wielka gra!

Albo: autor cytuje wspomnienia z początków Solidarności zdziwiony, że Michnik zauważył w niej „tendencje, które w istocie rzeczy niczym nie różniły się od tego, co głosiło Zjednoczenie Patriotyczne Grunwald, łączące komunizm z nacjonalizmem. Różnił te dwa nurty stosunek do komunizmu, ale nienawiść wobec KOR była dokładnie ta sama” – pisze Michnik, a Krasowski cytuje to i zdumiewa się. „Nikt w podobny sposób nie zapamiętał tamtej epoki, a przecież wspomnień napisano mnóstwo”.

Polityka 21.2022 (3364) z dnia 17.05.2022; Polityka; s. 27
Oryginalny tytuł tekstu: "Michnik u terapeuty"
Reklama