„W kolejnych punktach toczą się uzgodnienia i być może popchną sprawę uchwalenia przez Sejm tej ustawy” – wyjaśnił posłom Ast.
Czytaj też: Bruksela bierze się za TK Julii Przyłębskiej
Wyroki TK Przyłębskiej. Jak ziobryści wymyślili preambułę
A wyglądało na to, że już są dogadani. W czwartkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Solidarnej Polski opublikował artykuł, wskazując, czego jego partia nie może w prezydenckim projekcie zaakceptować. Choć tekst pełen jest ostrzeżeń, jak to Unia Europejska chce odebrać Polsce suwerenność w zakresie sądownictwa, to koniec końców kwestionuje tylko jedno rozwiązanie projektu Andrzeja Dudy: test bezstronności sędziego, którego strony mogłyby zażądać w terminie trzech dni od wyznaczenia składu sądzącego sprawę.
Już sam ten termin pokazuje, że byłoby to rozwiązanie pozorne, bo jak w trzy dni zebrać argumenty? Szczególnie że sam tryb powołania sędziego nie może być powodem zakwestionowania jego bezstronności – trzeba wykazać również, że nie byłby bezstronny w okolicznościach konkretnej sprawy. I choć minister Kaleta w artykule dramatycznie stwierdza, że „ustawa otwierałaby drogę do pełnej delegitymizacji i faktycznego pozbawienia mandatu około 2 tys. sędziów i wydanych przez nich wyroków”, to w rzeczywistości taki scenariusz jest całkowicie nieprawdopodobny.
Podczas czwartkowego posiedzenia komisji sprawiedliwości Piotr Sak w imieniu partii Zbigniewa Ziobry złożył też poprawkę przewidującą dopisanie do prezydenckiego projektu preambuły. Ma stwierdzać nadrzędność konstytucji nad prawem międzynarodowym – co nie jest niczym nowym – ale też nadrzędność nad tym prawem wyroków polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Oczywiście chodzi tu przede wszystkim o te wyroki Trybunału Julii Przyłębskiej, w których uznaje się, że Polski nie obowiązują orzeczenia TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczące sądownictwa (w tym zabezpieczenia tymczasowe). Preambuła ma więc zapewnić, że stosując przepisy nowelizacji, nikt nie śmie powołać się na orzecznictwo międzynarodowych trybunałów „unieważnione” przez Trybunał Przyłębskiej.
Dopisywanie preambuły do ustawy, która nowelizuje kilka ustaw, jest pomysłem dziwacznym, na co zwrócili uwagę przedstawiciele Kancelarii Prezydenta uczestniczący w pracach komisji. Jednak nie sprzeciwili się pomysłowi. Za bezcelową preambułę uznało też Biuro Legislacyjne. Ale kto większości sejmowej zabroni uchwalania rzeczy bezcelowych? „Państwo w ogóle nie uchwalacie prawa, tylko kolejne manifesty ideologiczne” – skomentowała Anna Maria Żukowska (Nowa Lewica).
Czytaj też: 69 mln euro kar. Bruksela wysyła wezwanie do zapłaty
Izba Dyscyplinarna. Ziobryści kontra projekt Andrzeja Dudy
Wydawało się więc, że ceną za poparcie prezydenckiego projektu będzie dopisanie preambuły i wykreślenie „testu bezstronności”. Ale w rozmowie z serwisem wyborcza.pl poseł Sak zapowiedział aż 30 poprawek. W tym aby „test bezstronności sędziego” zastąpić „testem apolityczności”. Jak wyjaśnił, chodzi o weryfikację „sędziów harcowników”, czyli – jak można rozumieć – protestujących przeciwko „reformom” Zbigniewa Ziobry i PiS.
Inne kluby złożyły swoje poprawki w sekretariacie komisji, ziobryści swoich nie pokazują. Piotr Sak mówi, że „są w grze”. Może być tak, że chcą poprawki mnożyć i zmieniać, opóźniając prace i licząc na wytargowanie np. dodatkowych korzyści. Całą sprawę traktują wyłącznie instrumentalnie.
Podczas dzisiejszych prac komisji głosowano – i odrzucono – poprawki Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. PSL swoich poprawek jeszcze nie zdążył zgłosić. To on jest drugim potencjalnym partnerem dla PiS do uchwalenia tej ustawy. Ale zapowiadane przez niego zmiany są zbieżne z odrzuconymi poprawkami Lewicy i KO: zmierzają do eliminacji neosędziów z sądzenia spraw dyscyplinarnych.
Na razie perspektywa przyjęcia przez Sejm projektu prezydenckiego się odsunęła. A z nią perspektywa odblokowania rozmów z Komisją Europejską o wartym miliardy euro postpandemicznym Krajowym Planie Odbudowy.
Inna sprawa, że projekt prezydenta niczego w postępowaniach dyscyplinarnych na lepsze nie zmienia. Likwiduje wprawdzie Izbę Dyscyplinarną, ale jej neosędziów rozmieszcza po innych Izbach SN. I powołuje Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, do której sędziów wskaże on sam. Poza tym projekt nie znosi ustawy kagańcowej, więc nadal deliktem dyscyplinarnym będzie podawanie w wątpliwość sędziowskich powołań z udziałem neo-KRS. W dodatku osobnym deliktem ma być „odmowa sprawowania wymiaru sprawiedliwości”, czyli sądzenia z neosędziami.
Projekt prezydencki jest więc najwyżej pretekstem do odblokowania KPO. Wygląda na to, że ziobryści postanowili tego pretekstu Unii nie dać.
Czytaj też: Rząd PiS odmawia Unii i stawia na konfrontację