Kraj

Mit kit

PiS desperacko chwyta się Smoleńska. To już ostatnie tchnienie tego mitu

Przez lata PiS tak intensywnie i zarazem bez skrupułów eksploatowało smoleński mit, że stopniowo tracił on swój pierwotny eschatologiczny wymiar. Przez lata PiS tak intensywnie i zarazem bez skrupułów eksploatowało smoleński mit, że stopniowo tracił on swój pierwotny eschatologiczny wymiar. Max Skorwider
Jarosław Kaczyński tyle już razy grał Smoleńskiem, że byłoby dziwne, gdyby teraz nie podjął kolejnej próby. Znowu wróciły demony Antoniego Macierewicza. Ale czy ten mit ma jeszcze polityczną moc?
To już chyba ostatnie tchnienie Smoleńska w polskiej polityce. I zarazem ostatnia pierwszoplanowa rola Macierewicza.Jacek Szydłowski/Forum To już chyba ostatnie tchnienie Smoleńska w polskiej polityce. I zarazem ostatnia pierwszoplanowa rola Macierewicza.

Wydawało się, że opowieść o smoleńskim zamachu już nie wróci do głównego nurtu. Tyle razy odwlekano moment kulminacyjny, że nikt już nie wiedział, dokąd ta historia zmierza. Można ją było już tylko snuć dla samego snucia, ku uciesze nielicznych psychofanów. Ogólnie jednak szkodziła, odbierając obozowi rządzącemu powagę. Jej główny autor stał się wizerunkową demolką i trzeba go było jak najgłębiej schować. Z nieudolnej kinowej fabuły o Smoleńsku śmiała się niemal cała Polska. Nie było najmniejszego sensu dalej podsycać smoleńskiego ognia. Tym bardziej że po zdobyciu władzy PiS nie brakowało alternatywnych źródeł legitymizacji, jak choćby socjal.

We wcześniejszej epoce budowania mitu stawiano sobie wielkie cele: dojść do prawdy (czytaj: udowodnić zamach) oraz przywrócić sprawiedliwość (czytaj: postawić przed sądem Tuska). Ale w ostatnich latach z konieczności je zarzucono, poprzestając na samym upamiętnieniu ofiar. W 2018 r. smoleńska epopeja właściwie dobiegła końca, zwieńczona odsłonięciem pomnika na placu Piłsudskiego. Od tej pory miesięcznice stały się już zbędne, a w końcu przyszła pandemia i można było zarzucić nawet doroczne obchody na Krakowskim Przedmieściu. Raz, potem drugi i właściwie było już po świeckiej tradycji.

Aż do napaści Rosji na Ukrainę. W sztabie PiS niezwłocznie przystąpiono do modyfikowania schematu polaryzacyjnego w krajowym konflikcie. I ktoś widać uznał, że Smoleńsk raz jeszcze „zagrzeje”. A może to tylko kalendarz sprawił, że postanowiono odkurzyć temat? Z pewnością akcja była zaplanowana, jak wszystkie tego typu przedsięwzięcia PiS. Zaczęło się od medialnych wrzutek, potem zapadła cisza (zapewne zlecano badania opinii), a sygnałem do propagandowej kanonady okazała się seria okładkowych wywiadów z Kaczyńskim w prawicowych tygodnikach.

Polityka 17.2022 (3360) z dnia 19.04.2022; Temat tygodnia; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Mit kit"
Reklama