Gdyby tak było, obecne prace nad projektem prezydenckim byłyby kpiną z prezydenta, Unii i polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Czytaj też: PiS i prezydent pozorują reformę
Umowa z Ziobrą czy wymówka?
Komisja pracuje tylko nad dwoma z trzech posłanych do niej projektów: prezydenckim i pisowskim. Projekt Solidarnej Polski, który przewiduje redukcję Sądu Najwyższego o dwie trzecie składu i znaczne ograniczenie jego kompetencji (kasacje miałyby rozpatrywać sądy apelacyjne), został odłożony do osobnych prac. Znamienne, że uzgodniono to rzekomo ze Zbigniewem Ziobrą. Przewodniczący komisji Marek Ast powiedział, że projekt Solidarnej Polski to „kompleksowa reforma wymiaru sprawiedliwości” – fakt, przeniesienie kasacji do sądów apelacyjnych to ustrojowy i organizacyjny armagedon. Jak dodał, resort sprawiedliwości przygotowuje też kompleksową reformę ustroju sądów powszechnych (słyszymy o niej siódmy rok, ale PiS dotąd nie godził się na wpuszczenie go pod obrady Sejmu), więc może dobrze byłoby nad tymi dwoma projektami pracować razem.
Taką umowę potwierdził przedstawiciel Ziobry w pracach komisji wiceminister Sebastian Kaleta. To może oznaczać, że jakikolwiek kształt przybierze ostatecznie projekt Andrzeja Dudy, będzie to ustawa tymczasowa, a docelowa ma być „reforma” autorstwa Ziobry i jego ludzi. „Reforma”, która – przypomnijmy – przewiduje m.in. powszechną weryfikację sędziów pod pretekstem zmiany ustroju sądów powszechnych oraz rozwiązanie Sądu Najwyższego i powołanie go na nowo (w zmniejszonym składzie).
Czy PiS na serio umówił się z Ziobrą? Czy to tylko wymówka dla chwilowego wyciszenia sporu, by pójść do przodu z uchwaleniem prawa, które – być może – zadowoli Unię Europejską na tyle, by odblokowała przyjęcie wartego miliardy euro Krajowego Planu Odbudowy? Nie można wykluczyć, że to jednak jest cena, za którą Ziobro zgodził się poprzeć projekt prezydencki. Choć przedstawiciel jego partii Piotr Sak zapowiedział składanie poprawek, to nie chciał zdradzić jakich.
Mariusz Janicki: Wojenny kompromis według PiS
Czy Unia da się nabrać?
Koalicja Obywatelska, Lewica i Polska 2050 zapowiadają poprawki zgodne z Porozumieniem dla Prawa i Praworządności zawartym z organizacjami sędziowskimi i obywatelskimi w grudniu. Czyli chcą: zmiany sposobu wybierania sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa, likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, usunięcia tzw. neosędziów z SN, a przywrócenia do pracy tych, których Izba Dyscyplinarna odsunęła. Z kolei Krzysztof Paszyk w imieniu Koalicji Polskiej (w tym PSL) opowiedział o dwóch, za to – jak zaznaczył – najważniejszych poprawkach: usunięciu z SN sędziów Izby Dyscyplinarnej i powołaniu do mającej ją zastąpić Izby Odpowiedzialności Zawodowej sędziów z minimum siedmioletnim stażem (co eliminuje neosędziów). Nie powiedział o żądaniu przywrócenia sędziów odsuniętych od orzekania. Czyżby to był punkt przetargowy?
Efekt? PiS ma do uchwalenia projektu Dudy dwóch potencjalnych, ale wykluczających się sojuszników: Solidarną Polskę i Koalicję Polską.
Sam zaś projekt wzbudził wątpliwości konstytucyjne Biura Legislacyjnego Sejmu. Zasadę trójpodziału władzy może naruszać wskazanie sędziów do Izby Odpowiedzialności Zawodowej przez prezydenta, a więc przedstawiciela władzy wykonawczej (ma wybrać 11 spośród wylosowanych z całości składu SN 33 kandydatów). Sejmowe Biuro zwróciło też uwagę na niekonstytucyjny charakter Izby Dyscyplinarnej, a co za tym idzie, ma zastrzeżenia w sprawie pomysłu przejścia jej sędziów do innych Izb Sądu Najwyższego lub w stan spoczynku, co przewidują oba projekty – prezydencki i pisowski. Ma też wątpliwości co do trybu powoływania prezesa nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej i osoby pełniącej jego obowiązki. Dotyczą w ogóle przepisów o powoływaniu na te funkcje: kandydatów na prezesa może wyłonić zaledwie jedna trzecia składu Zgromadzenia Ogólnego SN, a nie większość. A p.o. prezesa wyznacza samodzielnie… prezydent.
Mało prawdopodobne, by tymi wątpliwościami przejął się PiS, ale może zwróci na nie uwagę Unia Europejska, kiedy przyjdzie decydować, czy nowe prawo wystarczy, by uznać kwestię praworządności w Polsce za dostatecznie naprawioną.
Opinie (krytyczne: brak realizacji wyroków TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka o legalności neoizb i neosędziów SN, brak reformy neo-KRS) przesłały Sejmowi Naczelna Rada Adwokacka i Krajowa Rada Radców Prawnych. A także Sąd Najwyższy (jego pierwsza prezes Małgorzata Manowska uważana jest za współautorkę projektu prezydenckiego). Nie ma jak dotąd opinii RPO.
Wstrzymane wcześniej przez PiS – z powodu oporu Ziobry – prace nad projektami wznowiono dwa dni przed wizytą przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen (przyjeżdża w sprawie pomocy humanitarnej związanej z wojną w Ukrainie). Jesienią postawiła trzy warunki odblokowania KPO: rozpoczęcie likwidacji Izby Dyscyplinarnej, procesu reformy postępowania dyscyplinarnego dla sędziów i przywracania do pracy sędziów odsuniętych od orzekania.
Odblokowanie KPO nie oznacza przekazania Polsce pieniędzy z automatu. Fundusze z tego planu Unia wypłaca „z dołu” – po zrealizowaniu konkretnego zadania i przedstawieniu za to rachunków. Unia sprawdza nie tylko te wyliczenia, ale także wykonanie zapisanych w KPO zadań zwanych „kamieniami milowymi”. Wiadomo, że w przypadku Polski będą one dotyczyć także praworządności, ale szczegółów jeszcze nie znamy.
Czytaj też: Święty PiS na wojnie, nie tykać
Projekt prezydencki przewiduje:
- rozwiązanie Izby Dyscyplinarnej i rozparcelowanie jej neosędziów po innych Izbach SN, co oznacza zwiększenie liczby wątpliwych wyroków
- powołanie Izby Odpowiedzialności Zawodowej, do której sędziów wybierze prezydent
- możliwość kwestionowania bezstronności (z uwzględnieniem trybu powołania) sędziów przez podsądnych, na co mają trzy dni od wyznaczenia składu (w opinii Naczelnej Rady Adwokackiej nazwano to prawem fasadowym, bo tryb uniemożliwia skorzystanie z niego)
- możliwość ubiegania się o przywrócenie do pracy odsuniętych sędziów; decydować będą wskazani przez prezydenta – najpewniej – neosędziowie Izby Odpowiedzialności Zawodowej
- zadawanie pytań prejudycjalnych TSUE nie mogłoby być podstawą odpowiedzialności dyscyplinarnej, ale w ustawie o ustroju sądów powszechnych pozostają przepisy wprowadzone ustawą „kagańcową”
- deliktem dyscyplinarnym ma być „odmowa sprawowania wymiaru sprawiedliwości” – to dotyczy sędziów, którzy odmawiają sądzenia z neosędziami.
Czytaj też: Nie ma lepszego i gorszego PiS. Oni lepsi nie będą