Kraj

Zwycięzców się nie sądzi

Obrona przez atak

Czesław Michniewicz Czesław Michniewicz Andrzej Iwańczuk / Reporter

Meksyk, Arabia Saudyjska i Argentyna – to rywale Polaków podczas listopadowego mundialu w Katarze. To, że w ogóle tam wystąpią, jest pewnym sukcesem, gdyż tuż przed meczami barażowymi selekcjoner Paulo Sousa porzucił reprezentację i do końca nie było wiadomo, czy znaleziony na chybcika następca Czesław Michniewicz zdoła przygotować zespół. Droga Polaków na mundial skróciła się, po tym jak na skutek sankcji odpadł jej pierwszy barażowy rywal: Rosja. Pokonać wyżej notowaną Szwecję pomogła kombinacja uważnej gry, wystrzegania się głupich błędów, szczęścia (oba gole to prezenty od rywali) oraz klasycznej taktyki stosowanej przez przeciętne zespoły, czyli torpedowania płynnej gry z chwilą objęcia prowadzenia. Ale zwycięzców się nie sądzi.

Michniewicz po meczu uronił łzy wzruszenia, po czym przyjął postawę wojowniczą, zwłaszcza słysząc zarzut, że za tym, co zaprezentował jego zespół, nie stała głębsza myśl taktyczna. Następnie w programie u zaprzyjaźnionych dziennikarzy zwracających się do niego „Czesiu” zaatakował kilku futbolowych komentatorów, którzy – wedle selekcjonera – uwzięli się na niego, kwestionują jego kompetencje, a na dodatek twierdzą, że powierzenie mu sterów reprezentacji jest obrazą moralności, gdyż kilkanaście lat temu, w apogeum ustawiania meczów ligowych przez futbolową mafię, utrzymywał zażyłe relacje z jej hersztem, niejakim Fryzjerem, a nawet prowadził Lecha Poznań w sprzedanym meczu.

Michniewicz nieustannie powtarza, że nie został skazany, nawet nie postawiono mu zarzutów, o sprzedaniu przez piłkarzy meczu nie wiedział, zaś do prowadzącej śledztwo prokuratury udał się celem złożenia zeznań z własnej nieprzymuszonej woli. Jego fachową renomę zbudowały prawie dwa lata temu niespodziewane zwycięstwa reprezentacji młodzieżowej z Portugalią, Włochami i Belgią, a więc z zespołami z pierwszego futbolowego świata.

Polityka 15.2022 (3358) z dnia 05.04.2022; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Zwycięzców się nie sądzi"
Reklama