24 marca, konferencja prasowa Mateusza Morawieckiego o obniżce podatków. Na koniec premier jakby mimochodem informuje, że zwrócił się do Andrzeja Dudy z wnioskiem o dymisję ministra rozwoju Piotra Nowaka. – Wyczerpała się uzgodniona formuła współpracy – lakonicznie tłumaczy Morawiecki.
Nowak, nieco wcześniej wieloletni wiceminister finansów, przetrwał w rządzie zaledwie pięć miesięcy. Nie miał serca do swojego resortu, nasi rozmówcy wspominają, że minister narzekał na jego strukturalną słabość. Związał się z przeciwnikami Morawieckiego, politycznie najbliżej było mu do wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. Życzliwi Nowakowi politycy chwalili jego energiczność, podkreślali rozległe znajomości w Brukseli i USA (minister był przez niecały rok doradcą dyrektor zarządzającej Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Waszyngtonie) i wróżyli mu świetlaną przyszłość. Mówiło się więc, że Nowak przejmie jeszcze część resortu klimatu albo dołoży tekę ministra finansów po lutowej dymisji Tadeusza Kościńskiego.
Ofensywa Morawieckiego
Wygląda na to, że Sasin i Nowak chcieli wykorzystać osłabienie Morawieckiego i wspólnie przejąć kontrolę nad gospodarczą częścią rządu, a Jarosław Kaczyński miał w Nowaku zyskać innego niż premier konsultanta do spraw ekonomii.
Plan jednak nie wypalił. Premier wzmocnił się politycznie po ataku Rosji na Ukrainę, razem z szefem PiS pojechał do Kijowa, a sam Nowak dał Morawieckiemu pretekst do dymisji, gdy 22 marca przedwcześnie i bez konsultacji z szefem rządu ogłosił, że Bruksela zgodziła się odblokować Krajowy Plan Odbudowy. – Minister zamiast na pracy skupiał się na knuciu. Sam sobie chciał przypiąć order za KPO, choć z Komisją Europejską negocjuje premier i Ministerstwo Funduszy – tłumaczy przyczyny dymisji polityk z otoczenia Morawieckiego.