Osoby te zalewają Przemyśl z dwóch kierunków jednocześnie: jedne przekraczają granicę polsko-ukraińską jako uchodźcy, drudzy przybywają z Niemiec w charakterze wolontariuszy. Już pierwszego dnia pobito grupę aktywistów z niemieckiego oddziału organizacji Humanity First, zmuszając ich do wycofania się. Atak był tak zmasowany, że miejscowa policja nie zdecydowała się interweniować, a Niemcom, którzy zwrócili się do niej o ochronę, poradzono, żeby ochraniali się sami.
Równocześnie z akcją przemyską ruszyły działania mające wyzwolić Polskę spod okupacji proszczepionkowców. W Zamościu podpalono punkt szczepień, a poseł Konfederacji Grzegorz Braun na czele oddziału wtargnął do Narodowego Instytutu Kardiologii w Aninie. Wykrzykując hasła o segregacji sanitarnej, zagroził złożeniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez dyrektora Instytutu, byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.
O brutalności i barbarzyńskim charakterze ataku świadczy fakt, że braunowcy weszli bez maseczek, nie wylegitymowali się i nie wypełnili wymaganej regulaminem ankiety o szczepieniu przeciw Covid-19. Świadkowie zeznają, że dowodzący akcją Braun biegał po szpitalu jak oszalały i „nie szanując ludzkiego życia i zdrowia”, usiłował wedrzeć się do pomieszczeń, w których leżą pacjenci po operacjach. Następnie wtargnął na posiedzenie dyrekcji oraz naruszył nietykalność cielesną dyr. Szumowskiego, zarzucając mu, że jest pod wpływem alkoholu, i wyzywając od pijaków i przestępców.
Agencje podkreślają, że atak Brauna był kompletnym zaskoczeniem; poseł ten do tej pory nie sygnalizował agresywnych zamiarów wobec Narodowego Instytutu Kardiologii i jej szefa, nie mówiąc o planach przeprowadzenia tam jakiejś operacji specjalnej. Uważa się, że bezpośrednim impulsem do podjęcia działań mogło być nasilenie się imperialnych urojeń Brauna o własnej wielkości oraz obawa przed spiskiem proszczepionkowców.